Luiza Dołęgowska, fronda.pl: Premier Mateusz Morawiecki w Brukseli, w czasie ostatniego szczytu UE stwierdził,  że ''głównym sojusznikiem Polski są Stany Zjednoczone, ale Europa ze względów geograficznych jest kluczowym partnerem.'' - jak Pana zdaniem oceniany jest nowy polski premier przez środowiska polityków amerykańskich?

Prof. Grzegorz Górski, historyk, adwokat, wykładowca akademicki: Jako wicepremier, który kilka razy był w Ameryce i z sukcesem przeprowadził kilka poważnych operacji gospodarczych, zdobył z pewnością pozycję poważnego partnera. To niezwykle istotne, bo wiarygodność zbudowana na takich podstawach ma naprawdę dobre fundamenty.

Zgodnie z opublikowaną „strategią bezpieczeństwa narodowego USA”, która obowiązuje administrację prezydenta Trumpa – a więc w moim przekonaniu przynajmniej do końca 2024 roku – Polska jest kluczowym partnerem Ameryki w Europie. Wobec całkowitej utraty wiarygodności sojuszniczej przez Niemcy i w obliczu fundamentalnej roli flanki wschodniej NATO w kontekście strategicznej dyrektywy powstrzymywania agresywności rosyjskiej, Polska odgrywa w amerykańskiej strategii rolę kluczową.

Natomiast partnerstwo „Europy” jest obecnie problematyczne. Gdyby to ode mnie zależało, to przestroiłbym naszą europejską aktywność przede wszystkim na budowanie więzów bilateralnych, oczywiście z państwami spoza obszaru Międzymorza. Unia Europejska znajduje się w fazie nieprzezwyciężalnego kryzysu, obserwujemy ostatnie podrygi utopijnych wizji budowania jakichś „Stanów Zjednoczonych Europy”, jednak to przecież są mrzonki. Wystarczyło pooglądać te SZE jak reagowały na to, co się działo w Katalonii. Ludzie którzy głoszą takie idee i próbują zmuszać innych do wiary w nie, są całkowicie oderwanymi od rzeczywistości postbolszewikami, owładniętymi podobnymi maniami.

Premier Mateusz Morawiecki bronił w Brukseli polskiego stanowiska nt uchodźców: „Cieszę się, że nasze podejście w sprawie uchodźców znajduje coraz większe zrozumienie w Unii Europejskiej” - mówił, nawiązując do nieoczekiwanych wtedy słów Tuska o nieskutecznym systemu kwotowania uchodźców. Tymczasem minęły ponad 3 tygodnie i sytuacja Polski wcale się nie polepszyła po szczycie, nadal nas szantażują karami. Co nam grozi?

Dla mnie oczywistym od początku było to, iż cała ta „relokacyjna impreza” obliczona była na stworzenie mechanizmu dalszego ograniczenia suwerenności krajów członkowskich, a jednocześnie narzędziem przy pomocy którego próbowano doprowadzić do radykalnej zmiany zasad tworzenia tzw. europejskiego budżetu. Nie jest dziełem przypadku, że te poronione pomysły pojawiły się natychmiast po Brexicie, kiedy jasnym stało się, że Unia będzie miała dużo mniej pieniędzy do podziału, a jednocześnie pojawią się zupełnie nowe potrzeby, absorbujące olbrzymie środki (np. polityka bezpieczeństwa). Skoro Niemcom udało się zwasalizować eurozonę poprzez przykładne upokorzenie Grecji, to myśleli że relokacją załatwią podobnie sprawę w ramach całej Unii a także jej pertynencji.

Dziś, gdy Niemcy już prawie od pół roku mają „rząd tymczasowy”, a perspektywy stabilizacji są dość mgliste, to jest oczywiste że mamy bardzo dobry czas, by mądrą i aktywną polityką przekreślić ich hegemonistyczne i w istocie antyeuropejskie dążenia. Bo przypominam, że hegemonistyczne dążenia Niemiec, zawsze były źródłem największych nieszczęść i klęsk naszego kontynentu, od czasu gdy państwo to zaistniało w X wieku.

Czy PESCO (europejska armia), o którym również wspomniał w czasie ostatniego szczytu UE premier, jako o czymś ''co nas niezwykle interesuje'' jest układem obronnym konkurencyjnym dla NATO? Czy w tej sytuacji obydwie te struktury obronne nie są dla siebie kolizyjne?

Mam jednak nadzieję, że strony premiera był to tylko taki bon mot obliczony na sytuacyjne zaspokojenie narcystycznych pragnień prezydenta Macrona. Cała ta impreza nie ma sensu i nie ma żadnej perspektywy. No może poza tym, że ma być instrumentem, przy pomocy którego Francuzi będą na siłę upychać swoje Caracallo-podobny szmelc europejskim „partnerom”. Rozumiem że politycznie można zapewniać o swojej gotowości do współpracy, ale w jakim stopniu możemy liczyć na taką „europejską” armię, to już wiemy.

Doświadczyliśmy tego 80 lat temu, choć mieliśmy wtedy nawet bardziej wiążące sojusze. Jesteśmy dziś kluczowym państwem NATO, jesteśmy kluczowym partnerem Ameryki w kluczowym regionie i to jest źródło i naszej siły i gwarancji bezpieczeństwa. A jedyne co nam może zaoferować Macron, to z jednej strony nieuczciwą walkę konkurencyjną, a z drugiej fałszywą troskę o stan demokracji w Polsce. Dajmy sobie z tym spokój. 

Dziękuję za rozmowę