Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Szef MSZ Jacek Czaputowicz w wywiadzie dla ,,Le Figaro'' mówił: ,,(…) przyjęliśmy 2700 migrantów przysłanych przez Europę Zachodnią…''. Stwierdził też, że Polsce, odizolowanej w czasach komuny od różnorodności, teraz ,,… Potrzeba jednak czasu, by na taką różnorodność zgodziło się społeczeństwo polskie…". Tego typu wypowiedziami nie pomaga chyba dobrej zmianie?

Prof. Grzegorz Górski, prawnik, historyk, wykładowca akademicki:

- Trudno uznać tę wypowiedź za rozważną. Chociaż później tłumaczono słowa ministra, to jednak pierwsze wrażenie wywołało jak najgorsze skojarzenia. Niepokojąca jest jednak ta maniera kolejnych polskich ministrów spraw zagranicznych do udzielania wywiadów i – najogólniej biorąc – skłonność do wypowiadania różnych kwestii, które później wymagają tłumaczenia. Ta gadatliwość jest irytująca i prowadzi do kolejnych problemów. To jest po prostu niedyplomatyczne i nie mogę pojąć dlaczego ludzie, którzy uważają się za dyplomatów tak postępują. Wywiad ministra spraw zagranicznych to powinno być wydarzenie może raz na pół roku, które powinno koncentrować się wokół rzeczywiście najpoważniejszych zagadnień, a do tego zawierać tylko takie jednoznaczne stwierdzenia, które nie potrzebują później tłumaczeń różnych rzeczników.

Jak Pan ocenia pogłoski o upominaniu Izraela przez USA, aby nie wdawał się w spór z Polską w kwestii ustaw o IPN i czy zauważył Pan, by Izrael stosował się do tych uwag?

- Nie są to pogłoski. Ujawniły to czynniki izraelskie po to, by wytłumaczyć się przed swoją opinią publiczną dlaczego tak nagle zamilkli z oskarżeniami wobec Polski. Przecież to co tam nastąpiło jest wielce symptomatyczne. Najpierw rozpętali karczemną awanturę i ścigali się prymitywnych oskarżeniach Polski i Polaków, aby nagle zgasnąć jak zdmuchnięta świeczka. Ich opinia publiczna mogła zrozumieć tę radykalną woltę wyłącznie w kontekście żądań amerykańskich.

Pisałem już wcześniej, że Amerykanie uznali Polskę za partnera strategicznego mającego w ich planach takie samo miejsce jak Izrael, wobec czego wymusili na Izraelu takie zachowanie.

Izraelskie media przytaczały wypowiedź prezydenta R. Riwlina czasie Marszu Żywych w Auschwitz-Birkenau: ,,…nie możemy zaprzeczyć, że Polska i Polacy mieli udział w eksterminacji (…) Polska pozwoliła na wprowadzenie przerażającej ludobójczej ideologii Hitlera…''. Prezydent A. Duda na Twitterze zaprzeczył, by takie słowa padły, Izrael zaś je potwierdził. Jak w tej sytuacji powinny postąpić polskie władze?

- Nie byłem w niemieckim obozie w Auschwitz-Birkenau więc nie jestem w stanie tego ocenić. Wydaje mi się jednak, że rację ma prezydent Duda, który twierdzi że nic takiego nie miało miejsca. Zakładam że to prawda i że gdyby takie słowa padły, to prezydent Duda nie zawahałby się odpowiednio zareagować. No chyba że nie było tam ze strony polskiej tłumacza z hebrajskiego.

W tej zakłamanej informacji prasy izraelskiej widziałbym raczej taką pętacką próbę odreagowania frustracji, wynikającej z konieczności zaakceptowania faktu, iż ich historyczny aliant ma w Polsce alianta, którego stawia na równi z nimi. To nie jest dla nich łatwe, do tego mają świadomość, że jest to wynik sytuacji, w którą sami się wpędzili. Zatem próbują ratować swój wizerunek przez opinią izraelską naginając nawet w tak prymitywny sposób rzeczywistość.

Czy Polska, jako sojusznik USA i członek NATO powinna spodziewać się agresywnych działań Rosji, która zamierza wprowadzić sankcje wobec USA i ich sojuszników, w odwecie za amerykańskie sankcje wobec rosyjskich oligarchów oraz w odwecie za atak lotniczy w Syrii?

- Myślę, że sobota podczas której amerykańskie rakiety dosięgły celów w Syrii, to wielki dzień dla Polski. Trzeba zwrócić tutaj uwagę na następujący ciąg faktów. Amerykanie zapowiedzieli atak na pozycje w Syrii kilka dni wcześniej. Rosjanie buńczucznie odpowiedzieli, że zestrzelą te rakiety. Odgrażali się, że dysponują odpowiednimi środkami obrony przed tym atakiem. Trump ich wykpił, zapowiadając że wyśle „sprytne” pociski. I co ? Życie zweryfikowało kto miał rację. „Sprytne” rakiety Trumpa dosięgły niezagrożone wyznaczonych celów, a Rosjanie tłumaczyli, że nie mają w Syrii odpowiednich środków przeciwdziałania, zapominając co mówili dwa dni wcześniej.

Jaka stąd płynie lekcja ? Rosjanie dostali jasny sygnał, że Amerykanie mogą bez jakichkolwiek przeszkód zniszczyć każdy cel który oni „chronią”, włącznie z rosyjskimi „instalacjami”. Niezależnie od tego czy jest to w Syrii czy gdziekolwiek indziej. Po prostu jest to widoczny dowód przepaści technologii wojennych. Wygląda to zatem tak, że Rosjanie nie są w stanie w żaden podobny sposób zaatakować USA i NATO, natomiast sami mogą paść ofiarą inteligentnych środków walki, a o skutkach ich działania mogą dowiadywać się telewizji czy z internetu. W kontekście naszej sytuacji vis a vis Rosji to wielki dzień. Dowodzi bowiem, iż amerykańska protekcja w praktyce wyklucza szanse Rosji na jakąkolwiek poważniejszą akcję przeciw wschodniej flance NATO. Mam nadzieję, że polskim Sztabie Generalnym oraz w BBN w sobotę strzelały korki od szampana.

Warto teraz zadbać o to, by jeszcze głębiej powiązać się militarnie z Ameryką, bowiem będzie to miało rozstrzygające znaczenie w uporządkowaniu naszych relacji i z Rosją i z Niemcami.

Dziękuję za rozmowę