Luiza Dołęgowska, fronda.pl: Pojawiają się coraz większe problemy w relacjach na linii Berlin-Waszyngton. W Brukseli D.Trump skrytykował Niemcy za zbyt małe wydatki na obronność i nadwyżkę handlową, wynikającą ze stosowania nieuczciwych metod; zagroził też obłożeniem produktów europejskich karnymi cłami. Czy to są prawdziwe powody pogorszenia relacji niemiecko-amerykańskich, czy są jeszcze inne, o których się nie mówi?

Prof. Grzegorz Górski, prawnik, historyk, wykładowca akademicki: 

Prawdziwym powodem tej konfrontacji, są podjęte przez Niemcy działania manipulacyjne związane z emisją Euro. Wydaje się że Niemcy podjęli decyzję, aby przy pomocy zwiększonej emisji Euro, podporządkować sobie pozostałą część Europy i to w stosunkowo krótkim czasie. Oznacza to otwarte wypowiedzenie dotychczasowej formuły współpracy i współodpowiedzialności wspólnoty północnoatlantyckiej na rzecz otwartego rzucenia przez Niemcy, stojące na czele kompletnie zwasalizowanej Europy, wyzwania dotychczasowemu amerykańskiemu aliantowi.

Niemcy wykorzystywali przez osiem lat prezydentury Obamy całkowitą ignorancję jego administracji i strategiczne samookaleczenie Ameryki, aby realizować swój plan. To dlatego z taką wściekłością zareagowali na wybór Trumpa, bowiem przy Clinton, która kontynuowałaby linię Obamy, ten swój plan zrealizowaliby bez większego problemu. Trump i jego otoczenie od początku rozpoznali i właściwie zdiagnozowali niemieckie aspiracje i podjęli działania, które je sparaliżują. Szczyt NATO i szczyt G 7 ujawniły z całą mocą tę konfrontację, ale nie mam najmniejszych wątpliwości, że Niemcy – o ile się nie opamiętają – skończą tak jak w przypadku dwóch poprzednich wyzwań rzuconych światu.

Czy Angela Merkel, występując samozwańczo jako ''głos Europy'' i mówiąc, że Europa musi wziąć sprawy w swoje ręce (w kontekście pogorszenia relacji z USA) może decydować za nas wszystkich i czy poprzez takie deklaracje może wpłynąć na pogorszenie relacji polsko-amerykańskich?

Merkel w Monachium dała wyraz publiczny radykalnej zmianie kierunku niemieckiej polityki. W miejsce modelu fryderycjańsko – bismarckowskiego wkroczyła na ścieżki wilhelmińsko – adolfińskie. Samowolnie przypisała sobie prawo do wypowiadania się w imieniu Europy, a mówiła przecież wyłącznie o niemieckich interesach.

Wchodzimy niestety w fazę niebezpiecznej dla Polski konfrontacji, w której czynny udział bierze też Rosja. Postępowanie w tej sytuacji wymaga wielkiej mądrości i odpowiedzialności, porzucenia dotychczasowych schematów myślenia. Nie można np. wykluczyć, że administracja Trumpa będzie chciała wykorzystać Rosję jako swojego sojusznika w rozgrywce z blokiem niemieckim, a to przecież postawi nas w bardzo trudnej sytuacji. A w grę wchodzi jeszcze czynnik chiński, o którego względy Trump także zabiega.

Nie można oczywiście wykluczyć, że Niemcy opamiętają się i zrezygnują z tych aspiracji albo odłożą je do lepszych dla siebie czasów. Jeśli wbrew ich nadziejom Trump z Theresą May zdołają jednak stworzyć szybko swoisty kordon sanitarny wokół nich, to podkulą ogon pod siebie. W naszym interesie leży, aby wspierać te starania i w ramach tego kordonu zająć poczesne miejsce. To może jednak wymagać od nas np. innego podejścia do relacji z Rosją, bo jej nie uda się przecież w tej grze wyizolować. To zatem także wymaga od Polski mądrej aktywności.

Kandydat SPD na kanclerza Niemiec Martin Schulz skrytykował w piątek w Berlinie Donalda Trumpa za agresywną postawę wobec Niemiec i Europy i za słowa o "bardzo złych Niemcach" - czy w ten sposób chce zyskać poparcie, naśladując krytyczną Merkel?

Sądzę że nie chodzi tutaj o zwykłą licytację w obliczu wyborów. Jest to raczej jednolity głos, którego celem jest przygotowanie niemieckiej opinii publicznej na to, co szykuje im w kolejnej kadencji koalicja CDU z SPD. A to jest przecież przesądzone. Jest to więc sygnał, że w sprawie walki o hegemonię Niemiec oba obozy polityczne są jednomyślnie i będą razem realizować niemieckie marzenia o dominacji, już nie tylko nad Europą. A naród niemiecki, urabiany na co dzień przez podporządkowane rządowi niemieckie media, ma jasny przekaz, w niezłomnej woli obu głównych obozów politycznych w tej materii.

Dziękuję za rozmowę