- Wierzę w to, że przyjadą głównie syryjscy chrześcijanie. Wtedy polskie społeczeństwo podejdzie do tego ze zrozumieniem – mówi prof. Piotr Gliński, socjolog, kandydat PiS do sejmu.

Trwa spór o imigrantów. Nie wiadomo, jak się skończy. Jeśli przyjedzie ich kilka czy kilkanaście tysięcy, to czy polskie społeczeństwo będzie potrafiło zaakceptować taką sytuację? Jak społeczeństwo by się zachowało?

To jest bardzo trudne pytanie, bo cała sprawa ma kontekst znacznie szerszy. To, o czym pan mówi to modelowa sytuacja, wyabstrahowana z rzeczywistości. Kontekst jest taki, że polskie państwo nie ma polityki imigracyjnej, a to skandal. Mówię w pierwszym rzędzie o Polakach ze Wschodu, z terenów zagrożonych wojną, ale i tych z Kazachstanu i innych krajów. Nawet pieniądze przeznaczone na Polaków ze Wschodu przerzuca się na sprawy związane z obecną imigracją. Przygotowane ustawy, inicjatywy pomocy Polakom i polskie państwo nic z tym nie robi. Po czwarte wreszcie, to, co robi obecny rząd jest sprzeczne nawet z jego założeniami programowymi. Opracowano program MSW dotyczący polityki migracyjnej i nie jest on realizowany. Mamy tez do czynienia z kompromitacją Europy, która mając tysiące potwornie wysoko opłacanych urzędników i peudopolityków nie była przygotowana na obecny kryzys. Wracając do pytania, ono jest wyabstrahowane, bo różnicą jest już to, czy mówimy o kilku czy o kilkunastu tysiącach. Po drugie, jest różnica, kto to będzie. Skoro już państwo podjęło zobowiązania, to przyjmowani powinni być chrześcijanie ze wschodu. Środowiska centroprawicowe od lat alarmują, że największa współczesna zagłada dotyczy właśnie chrześcijan w Afryce czy Azji. Jeśli tak się stanie, to jako socjolog mogę odpowiedzieć, że nie będzie problemu. Polskie społeczeństwo nie jest ksenofobiczne, bez przeszkód przyjęliśmy kilkaset tysięcy emigrantów zarobkowych z Ukrainy i ludzi z całego świata, którzy przez Polskę przepływają. Także Czeczenów. Jeżeli są problemy, to niewielkie, związane z miejscami pobytu. Mądre państwo powinno sobie z tym poradzić. Nasze nie do końca jest mądre, bo władza jest głupia. Rzeczywiście, sprawa wymaga nie tylko mądrej polityki imigracyjnej, ale i – nazwijmy to – adaptacyjno-kulturowej. W pracy z uchodźcami powinny być stosowane dość wysublimowane programy, mające za cel integrację z zachowaniem odmienności kulturowej w ramach naszego prawa i obyczaju. Problem może wystąpić, jeśli sprowadzimy do Polski kilkanaście tysięcy muzułmanów. Nie jest możliwe to, co określa się okropnym słowem, ale słyszałem je z ust polityków rządzących, czyli selekcja, żeby przyjeżdżali tylko ludzie pokojowo nastawieni, akceptujący nasz porządek kulturowy i prawny. Duża część nie będzie tego robiła. Powstaną enklawy. Prawo europejskie pozwala na ściąganie rodzin. To będzie rodziło bardzo poważne konflikty. Zwłaszcza, że wolna Polska nie zrobiła nic, żeby stosować programy adaptacyjne, budujące kapitał społeczny i więź społeczną między przybyszami a społecznością lokalną. Mądre państwo powinno dać sobie radę nawet ze scenariuszem „hard”, czyli przybyciem kilkunastu tysięcy muzułmanów. Wierzę w to, że scenariusz będzie jednak inny i przyjadą głównie syryjscy chrześcijanie. Wtedy naprawdę polskie społeczeństwo podejdzie do tego ze zrozumieniem.

Czy da się jakoś wyznaczyć granicę – ile osób można przyjąć bez kłopotu, ile zmienia społeczeństwo, a ile powoduje problemy?

To zależy. Jeśli to będą chrześcijanie syryjscy i będziemy mieli mądry rząd, który stworzy odpowiedni program adaptacyjny, to 7 tys., o których się mówi możemy – mówiąc technokratycznie – wchłonąć. Jeśli to będzie kilkanaście tysięcy muzułmanów, jak nam to funduje Europa, to bardzo trudno będzie załatwić sprawę bezproblemowo. Znamy mechanizmy – to jest kultura i religia, która się nie integruje i która wytwarza własne mechanizmy kontroli społecznej. Bardzo trudno jest wejść do środka. Jarosław Kaczyński mówił, że w demokratycznym społeczeństwie szwedzkim jest 55 stref, gdzie policja boi się wjechać. Sama policja o tym pisze. Skoro policja boi się wejść, to i nikt inny tam nie wchodzi. Kto zatem tam rządzi? Rządzi zwyczaj, norma kulturowa i religijna. Co jest tą normą? Prawo szariatu. Wierzę, że w Polsce tego nie będzie. Powinniśmy przyjąć chrześcijan, bo jesteśmy im kulturowo bliżsi i problem zderzenia cywilizacji by nas wtedy ominął. W innej sytuacji będzie zderzenie. Obecna imigracja to zupełnie co innego, niż polscy Tatarzy czy małe skupiska islamu, które są w Polsce i nie stanowią żadnego problemu. Kontakty z szaleństwem IS czy innymi organizacjami terrorystycznymi siłą rzeczy będą.

Generalnie uważam, że po stronie społeczeństwa polskiego nie będzie problemu. Zależnie od tego, kto będzie rządził państwo będzie sprawne, albo niesprawne. Mam nadzieję, że przyjadą chrześcijanie syryjscy i będzie można sprawnie przeprowadzić proces integracyjny z zachowaniem ich autonomii kulturowej. Mniejszości przy odpowiednich proporcjach wzbogacają społeczeństwo.

Not. Jakub Jałowiczor