"Prezydent po raz pierwszy użył tego, co jest jego najważniejszą prerogatywą – prawa weta ustawodawczego, które ja nazywam „wielkim hamulcem". Bez wątpienia takie zachowanie Andrzeja Dudy jest olbrzymim zaskoczeniem" - powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" historyk, prrofesor Antoni Dudek.

Według Dudka na decyzję Dudy złożyło się kilka czynników. Pierwszym byłoby "ostentacyjne lekceważenie ze strony własnego obozu politycznego", mówi Dudek, przywołując przykłady Antoniego Macierewicza, Witolda Waszczykowskiego czy Zbigniewa Ziobry. Także sam Jarosław Kaczyński, mówi Dudek, zrobił swoje, na przykład dopuszczając do tego, że Duda przyjeżdżał nocą do jego domu.

"Po dwóch latach prezydent w końcu zrozumiał, że to nie on potrzebuje PiS-u, ale to PiS potrzebuje jego. To otwiera przed nim zupełnie nową sytuację polityczną, bo teraz w żadnej istotnej sprawie PiS nie będzie miał stuprocentowej pewności, że prezydent ją poprze" - mówi Dudek.

Z drugiej strony, twierdzi, tego wszystkiego nigdy by nie było, gdyby PiS nie traktował Dudy jako notariusza, ale prowadził z nim konsultacje przed uchwaleniem ustawy w parlamencie.

Dudek zauważył też, że obecna sytuacja wskazuje ponownie na problem tak zwanej "pękniętej egzekutywy", a zatem wady ustrojowej w rozdziale kompetencji prezydenta wybieranego w wyborach powszechnych oraz parlamentu i rządu.

mod/rzeczpospolita.pl