Pandemia wywołana wirusem SARS-CoV-2 powodującym chorobę COVID-19 wywołała paradoksalny efekt – z jednej strony zatrzymała świat, ogromna cześć globalnej populacji doświadcza przynajmniej częściowego zamknięcia, z drugiej strony historia przyspieszyła. Na razie wciąż jesteśmy wstrzymani walką z chorobą, ale widzimy, że prawdopodobnie czeka nas okres zmian podobnych do tych z lat 1989-1991, gdzie postradziecki porządek niespodziewanie dla wielu okazał się bardziej kruchy niż to się wydawało.

dr hab. Andrzej W. Nowak

Wydział Filozoficzny, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

KONIEC HISTORII

Wtedy wielu publicystów, dziennikarzy, naukowców podążyło za Francisem Fukuyamą i jego tezą o „końcu historii”. Wydawało się, że po klęsce projektu socjalizmu i komunizmu, które jako idea oraz realne osiągnięcia w wielu częściach świata musiał rozliczyć się ze swoich grzechów, ze stalinizmu, z przymierza z opresyjnym, łamiącym ludzkie życia państwem, z państwowo wywołaną klęską głodu. „Koniec historii” miał oznaczać, że obietnica demokracji liberalnej sprzymierzonej z wolnorynkowym kapitalizmem jest jedyną ofertą na „półmisku historii”. Inne skompromitowane się nie liczą.

Oczywiście sama idea „końca historii” została poddana krytyce, była wielokrotnie poddawana w wątpliwość. Brakowało jednak wydarzenia historycznego, które jak w soczewce skupiłoby naszą uwagę. Czymś takim dla ZSRR była katastrofa w Czarnobylu, która ujawniła słabość radzieckiego państwa. Ale co najważniejsze była katalizatorem, który przyśpieszył „utratę wiary” w „projekt”, w radziecką alternatywę. Dobrze oddaje to Swietłana Aleksiejewicz, która w „Czarnobylskiej Modlitwie” opisuje, jak katastrofa spowodowała utratę sensu, szczególnie wśród nauczycieli i nauczycielek, którzy nie potrafili uczyć dłużej z wiarą w pokojowy atom czy idee socjalizmu.

Dziś pandemia COVID-19 okazuje się takim „Czarnobylem” dla wolnorynkowego kapitalizmu i tylko od nas zależy, czy okaże się nim dla demokracji. Pandemia i ilość ofiar we Włoszech, Hiszpanii, Francji a szczególnie w wolnorynkowych USA w porównaniu z Tajwanem, Koreą Południową, Keralą w Indiach czy Chinami ujawniła dramatyczną niewydolność rozwiązań rynkowych. Pandemia ujawniła dawno zapomniane prawdy – że potrzebujemy wydajnej, sprawnej ochrony zdrowia, dobrego sprawnego państwa, silnego na tyle, by nas ochronić przed chorobą, głodem, klęską żywiołową.

SILNE, SPRAWNE PAŃSTWO

Niebezpieczeństwo polega na tym, aby wraz z naszym sprzeciwem i krytyką neoliberalnego, wolnorynkowego kapitalizmu nie pogrzebać też demokracji. Wbrew pozorom to nie autorytaryzm pozwala lepiej walczyć z chorobą. Tajwan podobnie jak Korea Południowa są krajami demokratycznymi, podobnie jak dobrze radzące sobie z pandemią Niemcy. Kerala – stan w Indiach, który najlepiej radzi sobie z pandemią owszem rządzony jest przez partię komunistyczną, ale w ramach demokracji. Dzięki temu w Kerali wypłacono dwumiesięczne emerytury „z góry” oraz zapewniono darmowe posiłki z publicznych stołówek dla osób w kwarantannie. Silne sprawne państwo nie tylko nie oznacza rządów autorytarnych, ale jest właściwie ich zaprzeczeniem. Autorytaryzm nie daje sprawnej służby zdrowia tylko zakazuje lekarzom mówić prawdę o skali choroby.

REALNY PROBLEM WYMAGA REALNYCH DZIAŁAŃ

Ostatnie lata były zdominowane przez post-politykę, traktowanie polityki jako telewizyjnego i internetowego spektaklu, show. Liczyli się politycy, którzy są lepsi w tym teatrze. Często ten teatr szedł w parze ze zwiększaniem autorytaryzmu, zmniejszaniem demokracji. Pandemia to dobra okazja – podobnie jak był nią Czarnobyl – do realnego sprawdzenia czynów i słów klasy politycznej, sprawdzenia realnej ich sprawczości. Wirus nie daje się łatwo pokonać rozwiązaniami z przeszłości, gdy można było zrzucić winę na „imigrantów”, „obcych”, „gejów”. Ludzie nie przestaną umierać tylko dlatego, że rządzący są sprawni w propagandzie.

Dziś stoimy w momencie „ruszenia historii”, po zastoju przymusowej kwarantanny świat przyśpieszy, w krótkim czasie od naszych decyzji może zależeć bardzo wiele. Drobne zdawałoby się dziś wybory mogą określić ścieżki rozwoju na lata. W tak zagmatwanym, złożonym świecie trudno jest przewidywać przyszłość. Dlatego zamiast od przewidywaniu, należy zacząć mówić o tworzeniu przyszłości. W książce „Cztery Przyszłości” napisanej przed pandemią, ale bardzo aktualnej dziś, jej autor Peter Frase kreśli cztery możliwe scenariusze przyszłości. Zależeć ma ona od tego, jak rozwiążemy podstawowy problem – relację między równością, redystrybucją dóbr (dla wszystkich czy tylko dla garstki uprzywilejowanych?) oraz ile owych dóbr będziemy w ogóle mieli (czeka nas kryzys niedoborów czy jednak świat mogący wyprodukować aż nazbyt wiele?).

CZTERY SCENARIUSZE

Cztery przyszłości, które przed nami stoją, wyglądać mogą jak cztery scenariusze filmowe. Pierwszy z nich to równość i dostatek, świat podobny filmowi Star Trek, gdzie bohaterowie mogą wyprodukować wszystko, co chcą, dzięki specjalnym maszynom. Drugi to hierarchia i dostatek, świat podobny naszemu, gdzie wbrew pozorom dóbr jest całkiem sporo, ale są one nierówno podzielone. Kolejny scenariusz to równość i niedobór, czyli świat, gdzie mamy mało, ale potrafimy się tym podzielić. Ostatni scenariusz, podobny filmom z serii Mad Max to nierówność i niedostatek, czyli okrutny świat tyranii, w której walczymy o wodę i żywność.

I tak jak drobne decyzje mogą zaważyć w grze w pinballa (bilard elektryczny) w którą stronę poleci metalowa kulka, tak i dziś drobne decyzje mogą zaważyć, która z przyszłości może okazać się tą realną. Decyzje takie jak rządu francuskiego, który przymusił firmę Amazon do sprzedaży tylko rzeczy niezbędnych, przybliża przyszłość równiejszą i nie oddala nas od myślenia o dostatku. Podobnie pomysły, by uczynić internet dobrem wspólnym takim jak woda. Z kolei decyzje prezydenta Trumpa, by USA przestało współfinansować WHO, przybliżają nam świat z Mad Maxa.

Pandemia ujawniła, że wiele rzeczy, które wydawały się niemożliwe, stały się możliwe, na dobre i na złe. Historia ruszyła i przyśpieszyła. Wiemy jedno – w obliczu zmian klimatycznych, których przykładem jest panująca w Polsce susza, nie możemy po prostu wrócić do normalności. To nie wystarczy. I tak jak Czarnobyl spowodował utratę wiary w państwo i naukę, tak pandemia powinna naszą wiarę w nie odnowić. To lekarze, lekarki, pielęgniarki, pielęgniarze, naukowcy i naukowczynie stoją między nami i wirusem. Warto o tym sobie dziś przypomnieć, gdy będziemy podejmować decyzje.

dr hab. Andrzej W. Nowak dla Jagiellonia.org