Marta Brzezińska-Waleszczyk: Sejm zakazał uboju rytualnego, więc obrońcy zwierząt wysuwają dalsze postulaty. Prof. Elżanowski wzywa do refleksji nad ubojem tradycyjnym i przypomina, że kury, świnie, kaczki także cierpią. Nie wspominając o krowach, dających mleko... „Ograniczenie produkcji zwierzęcej jest imperatywem zarówno etycznym, jak i ekologicznym. Ludzkość ma liczyć niebawem dziesięć miliardów, a może więcej. Jak chcemy wyżywić tyle ludzi? Zabijając biliony zwierząt?” - pyta rozmówca „Wyborczej”.

Marcin Radomski OFM Cap: Sytuacja dochodzi do absurdu. Co sugeruje rozmówca „Wyborczej”? Skoro będzie dziesięć miliardów ludzi i trzeba będzie zabijać zwierzęta, żeby ich wyżywić, to może następnym krokiem będzie propozycja wprowadzenia eutanazji? Tak, aby nie trzeba było zabijać zwierząt i aby rozwiązać problem z wyżywieniem ludzi. Dla prof. Elżanowskiego problemem staje się liczba ludzi, a nie kwestia uboju zwierząt. To bardzo niebezpieczne. Tu jest pewien podtekst. Sugestia, co zrobić, aby ograniczyć populację. Główny problem to już nie cierpienie zwierząt, ale to, że trzeba wyżywić dużą liczbę ludzi, a przez to zabijać większą ilość zwierząt.

A przecież ludzie od wieków zjadali zwierzęta i to, co one dają – jajka, mleko i jakoś nie było do tej pory problemu z tym...

To wynika z ideologizowania pewnych rzeczywistości, za którym najpewniej stoi cała ta mentalność „zielonych”, tego „zielonego lewactwa”. I efektem jest to, że zwierzę staje się ważniejsze niż człowiek. Są pewne priorytety w załatwianiu takich spraw. Jeżeli należycie zajmiemy się troską o człowieka, wtedy możemy zająć się o zwierzę. Zachwianie kolejności powoduje brak równowagi we wszechświecie.

Wracając do uboju rytualnego, to jego zakazem mocno zbulwersowane są środowiska żydowskie. David Harris z Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego zwracał uwagę, że w Polsce wciąż dużą popularnością cieszą się polowania i jakoś nikt ich nie zakazuje. A przecież jak nie zabije się zwierzęcia od razu, jednym strzałem, to ono także cierpi.

Jest to pewna niekonsekwencja. Na dobrą sprawę nie dziwię się środowiskom żydowskim. Zakaz uboju dotknął ich przede wszystkim w wymiarze religijnym. Mówiliśmy o tym w naszej ostatniej rozmowie. To nie jest tylko kwestia ekologiczna i „zielonego lewactwa”. To dotyka pewnej grupy społecznej w wymiarze religijnym. Dla nich to nie jest tylko jakiś tam ubój, jedna z wielu form zabicia zwierzęcia. Parlamentarzyści skupili się właśnie na tej formie, a dla żydów to coś znacznie więcej. Ta forma ma o tyle znaczenie, że przekłada się na treść całości. W Polsce cała tradycja wspólnego przeżywania rzeczywistości czy to z muzułmanami, czy z żydami, ma ciekawy wydźwięk współgrania. W Polsce nie ma wielkich napięć w takich relacjach. To się bierze ze wspólnego zrozumienia i ono teraz zostało zachwiane.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk