Prezydent Andrzej Duda gościł w programie "Prezydenci i premierzy" w Polsat News. W rozmowie z Dorotą Gawryluk wypowiadał się na temat bieżącej polityki, m.in. zakończenia negocjacji w sprawie Caracali, obecności wojsk NATO w Polsce, jak również reformy edukacji.

Duda przyznał, że kiedy po raz pierwszy, jeszcze jako prezydent-elekt, spotkał się w Warszawie z sekretarzem generalnym NATO, Jens Stoltenberg był zaskoczony postulatem stałej obecności wojsk NATO w Polsce:

"W czerwcu zeszłego roku, zaraz po wyborach prezydenckich, gdy byłem jeszcze prezydentem-elektem, do Warszawy przyjechał sekretarz generalny NATO pan Jens Stoltenberg i wtedy ja w rozmowie z panem sekretarzem generalnym powiedziałem, że chciałbym, żeby była zwiększona obecność Sojuszu Północnoatlantyckiego w Polsce, najlepiej żeby były bazy NATO w Polsce. I on był zdumiony".

Prezydent wyjaśnił, że poprzednikom podczas szczytu NATO w Newport w kwestii wschodniej flanki udało się ustalić, że do Polski ma dotrzeć szpica, nie chodziło o stałą obecność. Obecnym władzom zależy na rotacyjnej, ale stałej obecności wojsk.

"To znaczy, nie ma takiego momentu, że wojsk Sojuszu nie ma na naszym terenie"-wyjaśnił Duda.

Głowa państwa odniosła się również do wypowiedzi szefa MON, Antoniego Macierewicza na temat sprzedaży Mistrali za dolara.

"Pan minister posługiwał się swoją wiedzą. Ja mam swoją wiedzę na ten temat, odmienną niż ta, którą ma pan minister".

Co z naszymi dalszymi relacjami z Francją, która podjęła decyzję, że spotkanie Trójkąta Weimarskiego nie odbędzie się?

"Francja podjęła taką decyzję. Natomiast powtarzam jeszcze raz, Francuzi są pragmatyczni i myślę, że także jest to kwestia naszej dyplomacji i tutaj zarówno wobec siebie, jak i naszej dyplomacji, mam to oczekiwanie, żebyśmy my również wystąpili z jakąś ofertą wobec Francji. Jest w tej chwili wiele kwestii bezpieczeństwa, które mogą zostać wsparte. Nie żeby udobruchać, ale żeby pokazać, że w kwestiach politycznych idziemy ręka w rękę. Problem [z Caracalami] oparł się o pieniądze"- tłumaczył prezydent.

Andrzej Duda przyznał również, że istnieje możliwość, iż zawetuje reformę edukacji. Prezydentowi zależy na tym, by MEN uwzględniło uwagi samorządowców i nauczycieli.

"Głos samorządów i nauczycieli o odroczeniu reformy edukacji powinien zostać uważnie wysłuchany i powinna nad tym toczyć się dyskusja i ta dyskusja się toczy. Jestem przekonany, że te uwagi, które są zgłaszane, zostaną uwzględnione. Jeśli nie zostaną uwzględnione, to będę się zastanawiał, jak przyjdzie do mnie ustawa."

JJ/300Polityka, Polsat News, Fronda.pl