„Lider „Solidarności” pomyślnie przeszedł próbę wielu dramatycznych sytuacji, w jakich się znalazł w trakcie stanu wojennego. Dlatego głosowałem na niego cztery razy w wyborach prezydenckich, w obu turach, zarówno w 1990, jak i 1995 roku, choć w tym drugim przypadku miałem już spore zastrzeżenia do jego polityki. Ale kolejnych dekad Wałęsy już nie możemy rozpatrywać w oderwaniu od wiedzy, jaką teraz o nim posiadamy. Nie tylko z szafy Kiszczaka, ale i z książki historyków Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka. W tym świetle rzeczywiście powracają poważne pytania, zarówno o jego uwikłanie, jak i o fundamenty III RP” – mówił prezydent Andrzej Duda w rozmowie z „Gościem Niedzielnym”.

Duda zauważył, że niezależnie od tego, czy dokumenty z szafy Kiszczaka są prawdziwe, czy nie, to jest niebywałym skandalem, że przez tyle lat znajdowały się w rękach prywatnych. Mogły być narzędziem, za pomocą którego oddziaływano zakulisowo na najważniejsze osoby w państwie, w tym prezydenta Wałęsę.

Prezydent Duda podkreślił, że Wałęsa mógł oczyścić się ze swojej przeszłości, zachowując się jak św. Piotr. „Niestety, nie zdobył się na to, by zachować się jak święty Piotr, który sam opowiedział wspólnocie o tym, że trzy razy zaparł się Jezusa. Lecha Wałęsy nie stać było na ten Piotrowy gest, by wyjść do Polaków i stanąć w prawdzie. Opowiedzieć o chwilach słabości i poprosić o uczciwą ocenę – za całokształt dokonań, także tych z lat 80. Jestem przekonany, że zdecydowana większość Polaków puściłaby wówczas te lata 70. w niepamięć. Bo lepiej usłyszeć najgorszą prawdę niż być przez lata okłamywanym” – stwierdził prezydent.

Andrzej Duda był też pytany o ochronę życia dzieci nienarodzonych. Powiedział, że jest jej zwolennikiem, jednak żadnej deklaracji nie złożył. „Kwestia, jak ten cel osiągnąć od strony prawnej, wymaga jeszcze dyskusji, a także podjęcia pewnych działań, które umożliwią matkom wyjście z bardzo trudnej, czasem wręcz dramatycznej sytuacji życiowej” – stwierdził prezydent.

bjad/Gość Niedzielny