Prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" odniósł się do sporu z Sądem Najwyższym, a zwłaszcza sytuacji, która miała miejsce w zeszłym tygodniu, czyli pytań prejudycjalnych, które sędziowie wysłali do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. 

Głowa państwa, powołując się na opinię prof. Marii Gintowt-Jankowicz, sędzi Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku, zwraca uwagę, że w polskim systemie prawnym nie istnieje organ, który może zawiesić obowiązujące przepisy ustawy. 

"Można kwestionować je przed Trybunałem Konstytucyjnym. Ale nawet on zawieszać ustawy czy jej poszczególnych przepisów przed swoim orzeczeniem nie może. Konstytucja ani akty niższego rzędu dla nikogo nie przewidują takiego uprawnienia. Co gorsza, SN zrobił to we własnej sprawie, bo dotyczącej sędziów SN"- zauważył Andrzej Duda. Prezydent ocenił, że postanowienie Sądu Najwyższego należy więc uznać za nieważne z mocy prawa. Jak dodał, jeden z wybitnych prawników, w rozmowie kuluarowej, stwierdził, że przy takiej interpretacji 755 k.p.c., SN mógłby równie dobrze orzec coś tak absurdalnego jak zatrzymanie ruchu Ziemi wokół Słońca. 

Prezydent zwrócił uwagę, że ustawa o Sądzie Najwyższym jest obowiązującym prawem, a nikt nie skierował jej do Trybunału Konstytucyjnego, choć I prezes Sądu Najwyższego przez wiele miesięcy miała taką możliwość, podobnie- Rzecznik Praw Obywatelskich. 

"Nie ma żadnych wątpliwości, że ustawie towarzyszy domniemanie zgodności z konstytucją, dopóki jej przepisów nie zakwestionuje Trybunał Konstytucyjny. I tylko trybunał jest do tego uprawniony"- przekonywał rozmówca "Dziennika Gazety Prawnej". Czy ustawa jest zgodna z prawem traktatowym? Głowa państwa zwraca uwagę, że traktaty unijne "nie regulują szczegółowych rozwiązań dotyczących funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości". W związku z tym, reforma sądownictwa jest sprawą wewnętrzną naszego kraju.

"Od strony czysto prawnej to, co zrobił SN, jest nie do obrony. Rozmawiałem z kilkoma wybitnymi ekspertami, profesorami prawa, którzy przyznają, że zastosowanie w tym przypadku tak rozumianego art. 755 k.p.c. to absurd. Zdecydowana większość głośno tego nie powie, bo to jest już sprawa polityczna. SN wydał w sensie prawnym absurdalne, czysto polityczne orzeczenie"- ocenił prezydent. 

Pytany o to, czy Prawo i Sprawiedliwość i ośrodek prezydencki, proponując taką wymianę kadr w Sądzie Najwyższym nie stosują aby "zbiorowej odpowiedzialności" za patologie w sądownictwie, Duda podkreślił, że obóz władzy, im dłużej trwa spór wokół ustaw sądowych, tym bardziej utwierdza się w przekonaniu o słuszności swoich decyzji. 

"To się wiąże także z przeszłością niektórych osób zasiadających w SN. Ona często dopiero teraz wychodzi na jaw. To jest wstrząsające dla Polaków, ale też dla niektórych prawników, ba, sędziów. Oni nieraz nie znali prawdziwych biografii swoich kolegów. Wiek 65 lat jest dobrym, naturalnym kryterium, które było uznawane przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej"- wskazał rozmówca Piotra Zaremby. Andrzej Duda zwrócił ponadto uwagę, że sędziowie, którzy skończą 65 lat, mają możliwość dalszego orzekania, muszą tylko złożyć stosowny wniosek. Sędziowie w stanie spoczynku, choć nie mogą już orzekać, mogą wciąż np. wykładać na uczelniach. 

"Była pierwsza prezes Sądu Najwyższego kilka miesięcy temu wystąpiła do mnie o zgodę na taką formę aktywności. I w tym momencie nowa ustawa jej nie przeszkadzała. Zgodziłem się, nie chcę nikogo ograniczać"-zauważył prezydent. 

yenn/DGP, Fronda.pl