Wczoraj w Pałacu Prezydenckim odbyła się pierwsza uroczystość z udziałem nowego i długo oczekiwanego gospodarza. Prezydent Andrzej Duda wręczył nominacje pracownikom swojej kancelarii. Próżno wśród nich szukać analfabetów, agentów WSI i ludzi, którzy nie wiedzieliby, że po krzesłach się nie chodzi, gości rozsadza, nim się samemu cztery litery posadowi. Nudna impreza, nie było się czym ekscytować i tak a propos dopiszę, że na fali euforii zaobserwowałem niebezpieczną bezkrytyczność. Proszę wybaczyć, jeśli coś jest nudne to po prostu jest, jeśli coś jest zabawne to też się poważne nie stanie, z tej racji, że sympatyczny facet gra główną rolę. 

Andrzej Duda wyglądający na typowego chłopca z dobrego domu, co jest komplementem, przemówieniem do żołnierzy mnie rozbawił, no chłop nie brzmi jak dowódca na apelu, a tak starał się przemówić. Także, bez przesady z lukrem, bo wiadomo jak to się kończy, ale to jest chuchanie na zimne i na przyszłość. Najważniejsza jest treść i forma działania, do czego w tej chwili nie można się w najmniejszym stopniu przyczepić, natomiast poszczególne smaczki, czy zabawne tony, tylko dodają wszystkiemu uroku. W każdym razie nudna impreza w Pałacu Prezydenckim nie wywołała zażenowania, i estetycznej zgagi, po prostu profesjonalnie wykonana powinność, bez najmniejszego uszczerbku dla powagi urzędu. Wysmarowałem nieco przydługawy i być może nudnawy wstęp w konkretnym celu, chce na tle profesjonalnej państwowej nudy pokazać z czym się, Bogu dzięki, żegnamy.

Przedwczoraj widzieliśmy w parlamencie buraków gwiżdżących na głodne dzieci. Przyznaję, że byłem bardzo bliski popełnienia głupoty. Poleciałem skrótem myślowym, na szczęście nie podzieliłem się mądrościami. W trakcie przemówienia Andrzeja Dudy nie spodobał mi się fragment z głodującymi dziećmi. Pomyślałem sobie, że to nieszczególny czas i miejsce na podobne wywody i jeszcze w świat pójdzie, że Polska dzieci głodem morzy. Człowiekowi uruchamia się naturalna wątpliwość i podejrzliwość, gdy słyszy, że politycy odwołują się do biednych dzieci, ale co się okazuje? Tragedia się okazała! Ludzie korzystając z dobrodziejstwa Internetu błyskawicznie ustalili, że według danych GUS mamy pół miliona głodujących polskich dzieci i podali kolejne miliony Polaków żyjących na granicy egzystencjalnej nędzy. Jeszcze gorsze są dane i perspektywy instytucji europejskich. Tak się wszyscy przyzwyczailiśmy do szybkich reakcji i nadużywania słów: „demagogia”, czy „populizm”, że dramatyczne fakty stały się dla Polaków pałką do politycznego okładania. Gwizdy z sejmowych ław PO były skutkiem szybkiej i bezmyślnej reakcji, pokłosiem idiotycznego sporu o to czy Heniek jest wysoki, czy jeździ Fiatem Punto? Prezydent Andrzej Duda zwrócił uwagę na rzecz kompromitującą, a zdegenerowana ławy poselskie zawyły. Takich kontrastów będziemy mieli do października całą armię.

Jak pisałem kilka miesięcy wcześniej Andrzej Duda ma prostą robotę do wykonania, natomiast po drugiej stronie w bezsilności, frustracji i przede wszystkim degrengoladzie, zobaczymy dziesiątki gorszących scen. Wczoraj gwizdy, dzisiaj knajackie zawody w kisielu przy układaniu list. Według doniesień prasowych „Prezydent” Europy, który kilka dni temu wyszedł na ostatniego gbura i intryganta, odrzucając zaproszenie Kidawy-Błońskiej, przyjechał do Warszawy, żeby gasić płonący burdel. Po tym jak się dowiedziałem, że połowa „jedynek” wyleciała w powietrze, łącznie z Protasiewiczem, a Schetyna wyjechał do Kielc, zrozumiałem, że nie ma najmniejszego sensu odgadywać, co się w PO dzieje. Nikt tam nie rozdaje kart, wszystko się dzieje od przypadku do przypadku i opiera tylko na jednym – każdy ratuje swoją dupę i też za bardzo nie podskakuje, ponieważ wie, że walka idzie na noże w plecy. Komorowski wypadł za burtę, to i Schetyna osłabł, ale nie na tyle, żeby go Tusk wyciął, bo sam Tusk może zostać wycięty i tak dalej i w tę stronę. Do października zbieranina PO sama się wykończy, ekipa, która nie ma do siebie za grosz zaufania niczego nie jest w stanie wygrać. Proces gnilny się pogłębia, kontrasty między przekazem Andrzeja Dudy i tym samym PiS, a odchodzącą zgrają malwersantów, nie pozostawią suwerenowi wyboru.

Matka Kurka