"13 października będziemy decydowali o tym, czy droga Dobrej Zmiany na którą weszliśmy, będzie kontynuowana, czy ruszymy w innym kierunku"-powiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński podczas konwencji wyborczej w Szczawnie-Zdroju. 

Na trzeciej dziś konwencji na Dolnym Śląsku lider PiS zwrócił uwagę na ataki na rodzinę oraz Kościół Katolicki. W przypadku rodziny mamy do czynienia z atakiem "bardzo brutalnym", podważającym jej fundamenty- wskazał polityk. Kaczyński zwrócił uwagę, iż w przestrzeni publicznej niejednokrotnie pada stwierdzenie, że rodzina to źródło opresji kobiet i dzieci. 

"Oczywiście to się zdarza i nie można temu przeczyć. Jeśli to się zdarza to trzeba na to reagować, ale to w żadnym wypadku nie jest normą"-zastrzegł były premier. Przewodniczący PiS podkreślił, że to rodzina stanowi źródło cywilizacji judeochrześcijańskiej

"Jeżeli rodzina zostanie rozbita to przestanie trwać także ta cywilizacja, a częścią tej cywilizacji jest nasza polska cywilizacja, kultura i tożsamość. Musimy rodziny bronić"-powiedział Jarosław Kaczyński, zwracając uwagę, że tożsamość Polaków związana jest również z nauczaniem Kościoła Katolickiego, który także jest dziś przedmiotem ataków. 

"I Kościół jest także dzisiaj przedmiotem ataku. I to nie jest przypadkowe - jeśli ktoś chce zniszczyć to wszystko, co przez tysiąclecia budowało postęp ludzkości, to musi atakować właśnie Kościół, szczególnie w Polsce(...) Mieliśmy przykład tego ataku także tutaj, bardzo blisko, w Świdnicy, w katedrze. Dzisiaj doszło do ataku w czasie mszy św. Była na szczęście szybka reakcja, na mszy był komendant miejscowej policji i szybko to załatwiono, ale kiedyś takie incydenty nie miały miejsca"-podkreślił lider Zjednoczonej Prawicy. Polityk ocenił, że to próby sprawdzenia, do czego można się posunąć, aby zniechęcić ludzi do chodzenia do Kościoła, wywołanie skojarzenia, że "Kościół, msza św, to awantura i niebezpieczeństwo, a Polacy chcą spokoju". 

"Musimy się temu przeciwstawić bardzo zdecydowanie"-podkreślił były premier. 

Jarosław Kaczyński wskazał, że stawką październikowych wyborów jest polityka rozwoju ekonomicznego, bardzo często dziś chwalona nie tylko w Polsce, ale i na świecie. 

"Pytają, jak Polacy to robią, że gdzie indziej stagnacja, a w Polsce ciągle rozwój"-powiedział prezes PiS. Jednocześnie zaznaczył, że polityka obecnego rządu jest także "bardzo ostro atakowana", w sposób podstępny. 

„Mamy do czynienia z intensywną i często niestety skuteczną propagandą, która mówi tak: teraz jest rzeczywiście lepiej, może za rok też będzie lepiej, ale za pięć lat będzie katastrofa. Nasza polityka nie tylko przynosi efekty, ale ona jest prowadzona ostrożnie i racjonalnie"-wskazał. 

 „Ludziom się wmawia, że polskie zadłużenie się zwiększa a ono się zmniejsza. Zadłużenie liczy się w stosunku do PKB (…). Otóż ten procent spada. On dochodził do 55 proc., była groźba - i dlatego po części zlikwidowano OFE - że przekroczy 60 proc., czyli granice konstytucyjną. Dzisiaj już jest poniżej 50 proc. i będzie spadał nadal, bo przecież ten zbliżający się rok ma być już rokiem zrównoważonego budżetu"-podkreślił polityk na spotkaniu z mieszkańcami Szczawna-Zdroju. 

"Polityka prorodzinna, polityka prospołeczna (…) kosztuje osiemdziesiąt kilka miliardów złotych rocznie, ale jest potrzebna, po to, by rodzinę podtrzymać, by ograniczyć sferę biedy i nędzy"- tłumaczył Jarosław Kaczyński. Jak dodał były premier, programy społeczne wprowadzone przez obecny rząd, „przynajmniej po części naprawiają, że krzywdy, które były częścią rzeczywistości (…) systemu postkomunizmu”. Częścią tego krytykowanego w ostatnim czasie przez lidera Zjednoczonej Prawicy systemu były również rządy PO-PSL,  „gruncie rzeczy powiewała nad nimi czerwona flaga (…) i to było wielkie fałszerstwo”. Polityk wskazał, że wówczas zmieniono tylko pewne symbole, jednak istota rzeczy pozostała ta sama. 

"My obniżamy podatki i będziemy jeszcze pewnie w przyszłości obniżać, ale nie pozwolimy się okradać"-powiedział, odnosząc się do przestępstw podatkowych mających miejsce za czasów rządów obecnej opozycji. 

"To jest polska wersja państwa dobrobytu. My chcemy po pierwsze, aby Polska szybko nadrobiła tę różnicę, jaka dzieli ją, i uczciwie mówiąc zawsze w historii dzieliła, tylko była większa lub mniejsza, od państw na zachód od naszych granic. Najpierw chodzi o osiągnięcie przeciętnej Unii Europejskiej. Dzisiaj mamy 71 proc. tej przeciętnej. To dużo więcej, niż mieliśmy, gdy wchodziliśmy do Unii Europejskiej. Ale my chcemy przyspieszyć. Jeszcze bardziej ambitne plany, niż przeliczenia naukowców z SGH, to plany naszego premiera, niesłychanie pracowitego. Otóż on chce, żeby to było jeszcze szybciej. I sądzę, że wszyscy się chętnie do tego przyłączymy!"-zapewnił. 

yenn/PAP, Fronda.pl