Ostatnio obserwujemy prawdziwy zalew nowych usług, bazujących na samodoskonaleniu, coachingu, jakimś bliżej nieokreślonym mentorstwie, a jakże, ludzi świeckich. Owi samozwańczy trenerzy proponują drogę do szczęścia, na skróty, przy wykorzystaniu nowych, często paranaukowych technik, takich jak NLP czy mapy pamięci. Nie sądzę, aby większość z nich mogła naprawdę dowieść skuteczności tego typu narzędzi. Nie podejrzewam też, aby owi trenerzy, mówiący z przekonaniem o swoich atutach, pięknie, przekonywująco, zgodnie z wszystkimi wyznacznikami skutecznej sztuki autoprezentacji, obiecujący, że wezmą odpowiedzialność za całe życie delikwenta, mieli za sobą jakieś wielkie doświadczenie życiowe.

Bo czy naprawdę tak wiele można dowiedzieć się o świecie w wieku dwudziestu, trzydziestu lat?

Ostatnio mignęła mi na Facebooku nawet reklama jednej z takich trenerek, która utrzymywała, że 6-latki to doskonały materiał do nauki przedsiębiorczości. W swoim życiorysie nauczycielka oznajmiała, że jest wyznawczynią filozofii obiektywizmu. Dla niezaznajomionych z tematem – to filozofia skrajnego egoizmu, stworzona przez pewną amerykańską pisarkę, która uważała katolików za ludzi poważnie chorych psychicznie. Czy rzeczywiście rodzice płacą za tego typu kursy? Skąd się one biorą?

Tylko ja i nikt inny

Wiele z nich bazuje na fałszywej koncepcji wolności, której przeciwstawia się opresyjną i surową naukę wynikającą z chrześcijaństwa. W myśl takiego liberalnego ujęcia wolności, możemy robić co chcemy, jeśli nie naruszamy wolności drugiego człowieka. Innymi słowy jest to wolność, która nieuchronnie prowadzi do konfliktu egoizmów. Niestety, skoro mamy sprzeczne interesy, których celem jest samozadowolenie, musimy ze sobą walczyć. Potem pojawia się postawa roszczeniowa: wolność od, wolność do. W gruncie rzeczy nie osiągamy tego, czego chcemy. Wolność staje się pretekstem do popełniania zła. Skrajni zwolennicy wolności żądają wolności do narkotyków, prostytucji, pornografii. Zło staje się w końcu zniewoleniem, ponieważ używki czy rozwiązłość prędzej czy później stają się przyczyną bardzo poważnych problemów. Jeśli szukamy wolności tam, gdzie jej nie ma, sami wpadamy w niewolę.

Prorok Izajasz ostrzega przed egoizmem i poleganiem wyłącznie na sobie a nie na Bogu w bardzo ostrych słowach Pieśni o zagładzie Babilonu:

„Mówiłaś: "To już na wieki
będę zawsze władczynią".
Nie wzięłaś sobie do serca tych zdarzeń,
nie rozpamiętywałaś ich końca.
A teraz posłuchaj tego, Wykwintna,
siedząca sobie bezpiecznie,
która mówisz w sercu swoim:
"Tylko ja i nikt inny!
Nie zostanę wdową
i nie zaznam sieroctwa".
Lecz spadnie na ciebie jedno i drugie
w jednym dniu, niespodzianie.
Sieroctwo i wdowieństwo
w pełni spadną na ciebie,
pomimo wielu twoich czarów
i mnóstwa twoich zaklęć.
Polegałaś na twojej złości,
mówiłaś: "Nikt mnie nie widzi".
Twoja mądrość i twoja wiedza
sprowadziły cię na manowce.
Mówiłaś w sercu swoim:
"Tylko ja, i nikt inny!"
Lecz przyjdzie na ciebie nieszczęście,
którego nie potrafisz zażegnać,
i spadnie na ciebie klęska,
której nie zdołasz odwrócić,
i przyjdzie na cię zguba znienacka,

ani się spostrzeżesz.” (Iz 47,7-11)

Jednym z większych zagrożeń dla swojej wolności liberałowie uznają Dekalog, widząc w nim wyłącznie zbiór ciężkich do udźwignięcia nakazów. Nie przychodzi im do głowy, aby spojrzeć nań jako zaproszenie do wolności. Do wolności w Bogu. Bo odwracając – Dekalog to także zaproszenie do czynienia dobra. Do zaufania tylko Jedynemu Bogu, bez idolatrii tego świata, bez bałwochwalstwa. Do odpoczynku w dzień święty. Do miłości swojego małżonka, rodziców, bliźniego. Do poszanowania cudzego życia, czci i własności. Do mówienia prawdy. Czy to nie jest piękna zachęta do prawdziwej wolności?

Wolność cielesna a wolność duchowa

W Liście do Galatów św. Pawła, apostoł przedstawia czym jest wolność chrześcijańska, jak wiele daje wiara w Chrystusa. Co pokazuje człowiekowi Prawo? Jedynie to, że nie istnieje na ziemi człowiek, który byłby w stanie je wypełnić. Swojej grzeszności doświadczamy każdego dnia. Dzieci Izraela muszą przestrzegać 613 przykazań. Czy jest to możliwe? Chrystus nie zabiera nam wolności, wyrażającej się także w prawie do popełniania błędów, będącym jednym z głównych elementów procesu uczenia się. Jednak wiara w Niego jest gwarancją zbawienia człowieka grzesznego.

Święty Paweł przeciwstawia wolność duchową wolności cielesnej, dowodząc, że tylko wolność duchowa prowadzi do prawdziwej wolności w Bogu:

„Oto, czego uczę: postępujcie według ducha, a nie spełnicie pożądania ciała. Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, i stąd nie ma między nimi zgody, tak że nie czynicie tego, co chcecie. Jeśli jednak pozwolicie się prowadzić duchowi, nie znajdziecie się w niewoli Prawa. Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą. Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim [cnotom] nie ma Prawa. A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami. Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy. Nie szukajmy próżnej chwały, jedni drugich drażniąc i wzajemnie sobie zazdroszcząc” (Ga 5,16-28).

Dzięki wolności duchowej Chrystus wyzwolił nas na zawsze. Jako jedyna rzecz na świecie jest ona dostępna za darmo, dla każdego człowieka. Jeśli ktokolwiek proponuje nam innego rodzaju wolność, a w dodatku każe za to sobie słono płacić, lepiej się zastanawiać czy wchodzić w taki interes. Kto nie polega na Chrystusie, daje posłuch naukom fałszywych proroków.

Fałszywe nadzieje mesjańskie

Wielki Post jest tym czasem, gdy owo kuszenie wyborem drogi na skróty, odrzuceniem trudu codzienności np. przez nieustanne „samodoskonalenie się”, realizuje się wciąż na nowo. Ewangelia pierwszej niedzieli tego okresu przed Paschą, przypomina o kuszeniu, którego doświadczył Jezus Chrystus. Na pustyni, miejscu, gdzie nie ma życia. W ostatni dzień wyrzeczeń, bo przecież demon zawsze atakuje, gdy jesteśmy słabi, zawsze w te rany, które bolą najbardziej, zawsze, gdy potrzebujemy pomocy.

Pierwszą metodą jest zwykle podważenie miłości Boga wobec człowieka. Drugą – zaproszenie do dialogu z demonem. Trzecią zaś – odwołanie się do cielesnej wolności człowieka. Ten dramat upadku przeżyli pierwsi rodzice, ale metoda kuszenia pozostaje podobna. Diabeł poddaje przecież w wątpliwość synowską miłość Boga wobec Chrystusa, ale także wobec każdego z nas z osobna. „Jeśli jesteś Synem Bożym…”. Jeśli Bóg jest twoim ojcem. Jeśli cię kocha, to spełni twoją prośbę, a jeśli nie spełni, to może nie kocha, a ty nie jesteś jego synem, tak naprawdę? Zamiast wchodzić w dialog z demonem, Chrystus pokazuje nam najbardziej skuteczną drogę – odpowiedź Słowem Bożym, które ma moc egzorcyzmu. Słowo Boże nigdy nie zwodzi, zawsze daje światło na nasze życie, zawsze uzdrawia.

Papież Franciszek w rozważaniach na modlitwę „Anioł Pański” w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu doskonale naświetlił właśnie te metody kuszenia odwołujące się do wolności według logiki tego świata.

„Diabeł bowiem, aby odwieść Jezusa od drogi krzyża, przypomina Mu fałszywe nadzieje mesjańskie: dobrobyt ekonomiczny – wskazując na możliwość kamieni w chleb; spektakularny i pełen cudowności styl – proponując Mu, aby rzucił się z najwyższego punktu świątyni jerozolimskiej i został ocalony przez aniołów, a na koniec – skróconą drogę do władzy i panowania, w zamian za akt uwielbienia dla szatana” – naucza Ojciec Święty.

Warto więc w ten czas nawrócenia zastanowić się, czy zbytnio nie ulegamy tym pokusom dobrobytu, spektakularnego działania i kłaniania się demonowi w naszym życiu prywatnym i zawodowym.

Tomasz Teluk