Miesiąc temu Łukasz Kamiński, prezes IPN, zapowiadał, że wiosną tego roku, przy niezbędnym wsparciu instytucji państwowych i samorządowych, instytut przeprowadzi trzeci etap prac na Powązkach.

– Nie spoczniemy, póki nie wykorzystamy każdej możliwości odnalezienia i zidentyfikowania szczątków naszych bohaterów, godnego ich pogrzebu i przywrócenia ich zbiorowej pamięci Polaków – podkreślał.

Nie stanie się to prędko. Nad miejscem pochówku bohaterów na kwaterze Ł, czyli tzw. Łączce, jest bowiem ok. 100 współczesnych grobów, które trzeba by było przenieść.

Jak mówi nam rzecznik IPN Andrzej Arseniuk, lada dzień instytut wystąpi do władz Warszawy z wnioskiem o przygotowanie miejsca pod czynności ekshumacyjne, czyli – innymi słowy – o usunięcie tych grobów.

– Dysponentami tego terenu są rodziny osób tam pochowanych, a nie urząd miasta. Do nich powinien się zwrócić IPN – mówi nam jednak Jarosław Jóźwiak, dyrektor Centrum Komunikacji Społecznej w stołecznym ratuszu.

Zauważa, że normalnie,gdy następuje ekshumacja, nie ma takich problemów, bo nie ma nakładających się na siebie grobów. – Nikt nie przewidział w polskim prawie, że taka sytuacja może nastąpić – mówi.

Podkreśla, że gdyby był nakaz prokuratorski, wtedy na czas prac miasto przeniosłoby współczesne groby w inne miejsce. Takiego nakazu jednak nie ma.

Jak infromuje Tadeusz Płużański, prezes Fundacji Łączka, wciąż nie została wydana formalna zgoda na rozpoczęcie prac.

– Podczas spotkania z doradcą prezydenta prof. Tomaszem Nałęczem w ubiegłym tygodniu usłyszeliśmy, że wciąż nie została wydana formalna zgoda na rozpoczęcie prac. Nie zostało wszczęte śledztwo w sprawie zbrodni komunistycznej popełnionej na pogrzebanych tam bohaterach – mówi Tadeusz Płużański, prezes Fundacji Łączka, która wspiera prace prowadzone na Powązkach. – Decyzja powinna zapaść błyskawicznie, przecież przeniesienie tych współczesnych grobów zajmie co najmniej dwa miesiące – dodaje.

Ab/rp.pl