IBE przez cztery lata badał 5,5 tys. uczniów z 300 klas pod kątem szkolnych uwarunkowań efektywności kształcenia. Pracownicy instytutu szukali tego, co wpływa na efekty nauczania w szkołach. W czasie badania okazało się, że na pewno nie jest to częstsze zadawanie zadań domowych.

 – Choć praca domowa ma generalnie pozytywny wpływ na osiągnięcia uczniów, niekoniecznie chodzi o to, by odrabiali oni jak najwięcej zadań. Wręcz przeciwnie, im więcej czasu dzieci poświęcają na odrabianie lekcji, tym mniejszy jest przyrost ich wiedzy w zakresie umiejętności matematycznych, pisania i czytania mówi Paweł Grygiel, jeden z autorów analizy.

 To może być rewolucyjne odkrycie dla uczniów i nauczycieli. Zwłaszcza że zdecydowana większość pedagogów nie wyobraża sobie kształcenia uczniów bez pracy domowej. Dla 97 proc. z nich to konieczny składnik edukacji. Zdaniem nauczycieli praca domowa jest potrzebna, by uczniowie utrwalili sobie materiał, wyrobili nawyk systematycznej pracy i przygotowali się do sprawdzianów. Według 97 proc. pedagogów praca domowa może rozwijać motywację uczniów do nauki..

– Lepsze efekty uzyskują ci nauczyciele, u których praca domowa pojawia się nie częściej niż raz w tygodniu. Prace nie powinny być zadawane machinalnie. Jeśli mają przynieść dobre efekty uczniom, muszą być dla nich wyzwaniem intelektualnym – podkreśla dr Grygiel.

Tymczasem nauczyciele zadają zwykle wszystkim dokładnie te same zadania, często ich później nie sprawdzając. Efekt jest łatwy do przewidzenia. 12 proc. uczniów regularnie spisuje od kolegów zadania z matematyki, a 9 proc. – z polskiego.

 

MT/dziennik.pl