Pożary pustoszą Syberię. Ogień pochłonął w tym roku już ponad 1,5 mln hektarów obszarów leśnych. Z powodu bardzo słabej widoczności spowodowanej gęstym dymem konieczne było odwołanie lotów nad Republiką Sacha. W Jakucku także odwołano połączenia lotnicze oraz rejsy po rzece Lenie.

Obecnie w gaszenie 120 lokalnych pożarów zaangażowanych jest 2000 strażaków, leśników i ochotników. W użyciu są samoloty należąca do straży pożarnej i do wojska, które zrzucają wodę na płonącą tajgę.

Katastrofa ekologiczna spowodowana pożarami zagraża także rosyjskiej gospodarce. W wyniku pożarów zagrożona jest m. in. Wilujska Elektrownia Wodna na rzece Wiluj. Znajdująca się tam zapora wodna ma wysokość 75 metrów  i długość 600 metrów. Posiada osiem hydrozespołów o łącznej mocy 680 MW. 20 km od elektrowni ma miejsce jeden z lokalnych pożarów.

Pożary zagrażają zdrowiu i życiu ludzkiemu. Władze Republiki Sacha (Jakucji) zakazały mieszkańców wchodzenia do lasu. Mieszkańców poproszono także o pozostanie w domach w związku z utrzymującym się gęstym dymem. Dym to poważne zagrożenie dla zdrowia i życia: mieszkańcom zalecono noszenie maseczek, częste nawadnianie organizmu, zabezpieczenie okien mokrymi szmatami.

- Dusimy się, nasze płuca zatruwa gryzący dym - pisali w internetowej petycji do Władimira Putina mieszkańcy Jakucji.

Do niedzieli obowiązywał zakaz lotów. W poniedziałek wieczorem odbyło się kilka rejsów Leną.

W Jakucji, będącej w trakcie zimy rosyjskim biegunem zimna, panują ostatnio rekordowo wysokie temperatury. Naukowcy szacują, że upał i pożary spowodowały w ciągu ostatnich 6 tygodni emisję 150 megaton dwutlenku węgla do atmosfery.

jkg/biełsat