Choć deklaracja wiary nauczycieli jako taka nie powstała i raczej nie zanosi się na to, by miała powstać (na razie projekt tekstu przygotował nieznany szerzej prawicowy bloger), to już wywołuje ona niemałą wściekłość obrońców laickości państwa i postępowców. Głosy krytyczne na temat samego projektu padły już ze strony minister edukacji Joanny Kluzik-Rostkowskiej, prezesa ZNP Sławomira Broniarza czy prof. Magdaleny Środy.

Zaktywizowało się także Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów, które stworzyło „Deklarację racjonalności”. Możemy w niej przeczytać: „Jako odpowiedzialni nauczyciele, w rękach których leży przyszłość młodego pokolenia, będziemy racjonalnie przeciwstawiać się ideologicznej indoktrynacji dzieci i młodzieży, gdyż przynosi ona niewyobrażalne szkody dla ich rozumności".

Jacek Tabisz z PSR przekonuje, że szkoła to miejsce, w którym deklaracja wiary mogłaby zaszkodzić najbardziej. Dodaje, że uczniowie powinni mieć prawo do neutralnego kształcenia. Rozmówca „Wyborczej” ubolewa nad tym, że po deklaracji lekarzy powstają pomysły rozszerzania tego projektu na inne grupy zawodowe, co przezorni racjonaliści przewidywali już jakiś czas temu.

Sygnatariusze "Deklaracji racjonalności" "z przerażeniem i politowaniem patrzą na rezygnację z najważniejszego atrybutu człowieczeństwa, jakim jest rozum, na rzecz irracjonalnych zabobonów". Przeraża ich wizja przyszłości, "którą chcą kształtować przywódcy ideologiczni, stosując rozmaite praktyki indoktrynacji". Nie chcą podporządkowywania obywateli "ideologicznym przywódcom" – czytamy w „Gazecie Wyborczej”.

Twórcy „Deklaracji racjonalności” nie godzą się na stawianie prawa religijnego ponad stanowionym oraz na zamienianie lekcji historii czy literatury na „kolejną lekcję religii”. „Jako odpowiedzialni nauczyciele, w rękach których leży przyszłość młodego pokolenia, będziemy racjonalnie przeciwstawiać się ideologicznej indoktrynacji dzieci i młodzieży, gdyż przynosi ona niewyobrażalne szkody dla ich rozumności" – deklarują sygnatariusze dokumentu.

Jak na razie nie jest ich wielu, bo ok. 250 osób. Ale pomysłodawcy zachęcają „braci i siostry w rozumie”, by składali swoje podpisy przez internet. Bo, jak przekonują, nastała „pilna potrzeba rozsądnego i oświeconego przeciwstawienia się siłom ciemności i zabobonu" .

MaR/Wyborcza.pl