Nowe prawo, które być może wprowadzi niedługo Wielka Brytania, ma na celu ochronę dzieci. Chce rozciągnąć znaczenie nadużycia także na domenę emocjonalną. Oznacza to, że urzędnicy będą oceniać emocjonalny związek między dziećmi a rodzicami. W przypadku uznania go za szkodliwy, dziecko zostanie odebrane.

Sprawę poruszył na łamach „The Independent” Frank Furedi, profesor socjologii z Uniwersytetu w Kent.

Prof. Furedi wskazuje, że już dziś prawo mające chronić dzieci prowadzi do poważnych nadużyć. Wiele zachowań uznano za znęcanie się nad dziećmi: picie przy nic alkoholu; obrzezanie tradycyjne w judaizmie i islamie; nadwagę dziecka; wreszcie nawet głębokie wychowanie religijne.

Teraz do tej listy ma jeszcze dołączyć znęcanie się emocjonalne. Co to konkretnie znaczy, trudno ocenić ze względu na niezwykle złożony charakter życia emocjonalnego. Ustawa chce walczyć z pewnymi rzeczywiście negatywnymi postawami, jak wmawianie dziecku, że jest nic nie warte. Abstrahujemy tu od tego, że nawet w takim wypadku dziecko nie powinno być odbierane, ale rodzinie trzeba zaoferować raczej pomoc psychologiczną.

Sytuacja jest jednak gorsza, bo ustawa przewiduje też penalizację zachowań, które mogą być szkodliwe dla dziecka… ale nie muszą. Przykładowo nie będzie można „śmiać się” z tego, co mówi dziecko, albo jak się komunikuje. Rodzice mają być też zmuszeni do brania dzieci na poważnie, cokolwiek to znaczy.

Ponadto „znęcaniem się” zostały też w ustawie określone interakcje, „które są poza możliwościami dziecka na danym etapie rozwoju”. Ponadto krzywdzące ma być „ograniczanie uczestnictwa dziecka w normalnym życiu społecznym”. Co to jest jednak normalne życie społeczne? Jak może ocenić to urzędnik?

Oznacza to wszystko, jak twierdzi prof. Furedi, że zwyczajne błędy wychowawcze rodziców mogą być teraz uznane za „znęcanie się nad dzieckiem”. Dlatego jeżeli ustawa ta wejdzie w życie, żadna rodzina nie będzie już w Wielkiej Brytanii bezpieczna.

pac/theindependent