- Czekaliśmy wszyscy w domu na roraty. To nie było tylko chodzenie na Mszę świętą,ale pewien rytuał. Pamiętam, że dla nas jako dzieci to był duży wysiłek wstawać na godz. 6.00 gdy do szkoły się szło na 8.00. Jak się wstawało było ciemno, skrzypienie śniegu pod nogami, mróz... to wrasta we wspomnienia. W kościele rano zimno i obowiązkowa pieśń „Archanioł Boży Gabriel”. Nie mieliśmy lampionów z tektury, chodziliśmy z gromnicami I-szo komunijnymi albo ze świecą roratnią, którą dostało się od mamy. Do dziś pamiętam po dwie zwrotki z wtedy śpiewanych pieśni: „Niebiosa rosę spuście nam z góry”, „Spuście nam na ziemskie niwy” czy „Oto Pan Bóg przyjdzie”, którą dziś odkrywam na nowo.

 

Pamiętam też to niespokojne oczekiwanie gwiazdki, która miała dla nas jeszcze dodatkowy wymiar, jakim był przyjazd najstarszego brata, którego wszyscy uwielbialiśmy. My mieszkaliśmy w Częstochowie, a on uczył się w liceum w Poznaniu. Mieszkał tam u wujka i bywał rzadko z nami w domu. Jego przyjazd był dla nas wielką radością.

 

Dzisiaj dzieci kupują sobie kalendarze adwentowe z czekoladkami, które dla mnie są odwróceniem tego, co wtedy przeżywaliśmy. Czekoladka jest dziś nagrodą każdego dnia. Otóż, my wtedy rysując kreseczki za dobre zachowanie wymienaliśmy na źdźbło suchego sianka, które miało być włożone pod obrus w Wigilię. Jedno źdźbło za jedną kreseczkę, aby panu Jezusowi było ciepło.

 

W adwencie robiliśmy bombki z wydmuszek i łańcuchy z papieru. Tata organizował wcześniej choinkę, która stała na korytarzu skrępowana sznurkiem przed drzwiami do domu. Jak się wracało ze szkoły i ją widziało, to już było wiadomo, że święta są blisko. Ostatnim ich zwiastunem były w domu żywe ryby w wannie, które pojawiały się przed wigilią. One pływały, a my się nie kąpaliśmy, ale z radością godziliśmy się na ten dyskomfort wiedząc, że święta już tuż tuż.

 

Dziś uczestniczę w roratach w kościele ojców Dominikanów na Służewiu. Tam przepięknie śpiewa 30-sto osobowa schola. Bardzo dobrze jest przygotowana, są cudowne śpiewy i oprawa liturgiczna. Ich wykonania są tak dobre, że można je nagrywać sobie w kościele na płytę. Pieśni odpowiadają swoją wymową czytaniom. Są przygotowywane z dużą wrażliwością na konkretny dzień i tekst Słowa Bożego. Zachęcam do uczestnictwa w tych roratach. Ten wspaniale przygotowany śpiew to dla mnie świadectwo ogromnej wiary osób ze scholi. Doceniam ich ogromny wysiłek przygotowań i poświęconego czasu, aby tak pięknie śpiewać Bogu - dodaje Polspieszalski.

 

Not. Jarosław Wróblewski