Była snowboardzistka, a od ponad dekady również posłanka Platformy Obywatelskiej Jagna Marczułajtis postanowiła wpisać się w niechlubną i dość niskich lotów tradycję upolityczniania nawet tego, od czego politycy powinni trzymać się jak najdalej, czyli zawodów sportowych.

Marczułajtis opublikowała w mediach społecznościowych wykaz kolejnych igrzysk olimpijskich wraz z dorobkiem medalowym Polaków na tych imprezach oraz skomentowała to zestawienie słowami: „Nadszedł czas na polityczne podsumowanie”.

Z grafiki zamieszczonej przez Marczułajtis wniosek ma płynąć jedynie słuszny: Za rządów PO polski sport zimowy stał wyżej (5 złotych medali) niż za pisowskiego reżimu (1 złoty medal). Wpis spotkał się z istną lawiną druzgocącej krytyki ze strony internautów.

Wierzymy głęboko, że stanowi on jednak zaledwie początek szerszego cyklu autorstwa pani Jagny. Oczekujemy zatem z niecierpliwością na zamieszczenie przez posłankę PO analogicznego medalowego zestawienia dotyczącego igrzysk letnich, potem na podsumowanie ilości nagród FIFA dla najlepszego piłkarza świata zdobywanych przez Roberta Lewandowskiego za rządów PiS oraz za rządów PO, a w końcu na poinformowanie Polaków, za rządów której z obu tych partii było cieplej, mniej wiało i rzadziej padało.

A przy okazji swym wpisem, ujawniającym własny sposób myślenia o sporcie, po kilkunastu latach pani Jagna pozwoliła polskim kibicom rozwikłać zagadkę, dlaczego tak ogromnie ich rozczarowała zajmując w swej konkurencji na igrzyskach w Turynie w 2006 roku bardzo odległe miejsce. Zapewne Marczułajtis nie chciała po prostu swym potencjalnym olimpijskim sukcesem budować rządzącemu wówczas PiS-owi lepszego bilansu medalowego. Trzeba przyznać, że zaiste misterny i niełatwy do rozwikłania był to plan.

 

ren/twitter