Choć trwanie walk na wschodzie kraju w naturalny sposób może niepokoić, to nie ma w tym jednak niczego zaskakującego, ani niewłaściwego z punktu widzenia porozumienia. Krew ma przestać płynąć dopiero dzisiejszą nocą. Jest jednak wątpliwe, czy grupy separatystyczne będą skłonne poddać się takiej decyzji i rzeczywiście powstrzymają ogień. Tylko wczoraj ludzie ci ostrzelali z wyrzutni rakietowych miasto Artemiwsk i zabili 7-letniego chłopca, trafiając w szkołę. Nieco później tymi samymi rakietami separatyści zabili trzy kobiety w innym miejscu.

„Po tym, co osiągnęliśmy w Mińsku, to nie jest tylko atak na ukraińskich cywilów. To atak na wyniki z Mińska. Po rozmowach z Mińska obraźliwe działania Rosji znacznie się nasiliły „ – powiedział o tych wydarzeniach Petro Poroszenko.

„Nie chcę, aby ktokolwiek miał złudzenia. Nie jestem postrzegany jako naiwna osoba: wciąż jesteśmy bardzo daleko od pokoju. Nikt nie ma silnego przekonania, że warunki pokojowe, które zostały podpisane w Mińsku będą realizowane w sposób ścisły” – dodał ukraiński prezydent.

Separatyści z pewnością będą prowadzić przez cały dzisiejszy dzień bardzo agresywną ofensywę. Przed wejściem w życie zawieszenia broni chcą bowiem zająć jak największe terytorium, przede wszystkim Debalcewo, a, być może, także Mariupol. 

bjad/radiomaryja.pl