Marta Brzezińska: Klub „Solidarna Polska” powtórzy losy PJN?

 

Paweł Poncyljusz: Trudno cokolwiek przewidywać. Ani ja się nie konsultowałem ze Zbigniewem Ziobrą, ani on ze mną w kategorii powoływania klubu parlamentarnego.

 

Chodzi mi o to, że PJN jako partia nie odniósł sukcesu. Nie dostaliście się do Sejmu. Politycy PiS mówią, że stworzenie klubu „Solidarna Polska” stawia automatycznie jego członów poza partią. Jeśli tak jest, to czy ziobryści faktycznie będą tworzyć odrębną frakcję?

 

Ale oni już w tej chwili nie mają wyboru. Muszą stworzyć swoją odrębną partię. Nie ma odwrotu. Rubikon przekroczony. Nie jest tak, że da się jeszcze cokolwiek cofnąć. Oni muszą budować swoją partię. Oczywiście rodzi się pytanie, jaki będzie tego ostateczny efekt, ale oni nie mają wyboru. Jaki będzie finał, czas pokaże. Różne popełnione przez nas - PJN - błędy, mogą być dla nich nauką. Oni się muszą jeszcze określić, zarówno w sensie strukturalnym, jak i sensie programowym.

 

Mają szanse?

 

Jeśli Zbigniew Ziobro chce zostać kandydatem na prezydenta w 2015 roku, to musi budować partię szeroką. Nie może zamykać się tylko na taki ultrakonserwatywny elektorat. Nie wiem, trudno perorować jakieś wyroki. To trzeba ich pytać, jak zamierzają się określić programowo, gospodarczo. Nie wiem, co będzie ich znakiem firmowym.

 

Z PiS odeszli ludzie, którzy stworzyli PJN, a Prawo i Sprawiedliwość twardo stoi. Teraz chyba historia się powtórzy. A PiS? Dalej będzie twardo stąpał po ziemi, nic nie skruszy tego fundamentu?

 

PiS będzie dalej, bo dziś to jest fundusz emerytalny Jarosława Kaczyńskiego, który marnuje głosy centroprawicowe, obiecując ciągle, że coś z tego będzie. A z tego nic nie będzie. Nawet Jarosław Kaczyński nie jest tym zainteresowany. Zbigniew Ziobro i jego współpracownicy też się w tym już połapali. Oni oczywiście boją się powiedzieć, że problemem PiS jest sprawa lidera tej partii, ale oni to powiedzą, tylko za jakiś czas, kiedy już okrzepną na scenie politycznej. I jak już definitywnie nie będą mieli powrotu do PiS. Nie oszukujmy się. Problemem nie jest Zbigniew Ziobro czy Jacek Kurski, nie Paweł Poncyljusz czy Kluzik-Rostkowska, ale Jarosław Kaczyński, który nie chce zwyciężać, który otacza się dworem miernot, które nie mają żadnego potencjału w pojedynkę, ale są dobrymi klakierami. On się otoczył partyjnym aparatem, a ten aparat na koniec go zgładzi, jak zobaczy, że już nic więcej nie może osiągnąć.

 

Marek Jurek, PJN, ziobryści. Jest jakaś szansa na współpracę, porozumienie?

 

Nie wiem. Między Markiem Jurkiem a PJN jest dziesięciokrotna różnica, dlatego nie poczuwam się do tego, żeby w jakikolwiek sposób nas porównywać. Trudno mówić o tej współpracy, bo nie wiem, jakie będą priorytety Ziobry. Wiem, czego chce PJN. Polityka rodzinna, niskie podatki, przyjazne państwo dla przedsiębiorców. Jeśli tego samego chcą stronnicy Zbigniewa Ziobro, to możemy rozmawiać. To są nasze tezy programowe, które promowaliśmy w trakcie kampanii i nie zapominamy o nich również po wyborach.

 

Rozmawiała Marta Brzezińska