Za śmierć tych ludzi winę ponosi Władimir Putin, który prowokuje spięcia na wschodzie Ukrainy. 

Polskie Radio informuje, że nie można powiedzieć jak doszło do podpalenia budynku w którym zginęło 31 osób - prorosyjskich separatystów. Jedna (najbardziej wiarygodna) teza mówi, że siedziba związków zawodowych stanęła w ogniu od koktajli Mołotowa rzucanych przez broniących się w niej bojówkarzy. A że prorosyjscy terroryści mogli sami się podpalić, wynika z tego, że każdy z nich był uzbrojony właśnie w koktajle mołotowa, które szykowali na proukraińskich demonstrantów, którzy pokojowo protestowali przeciwko agresji rosyjskiej na Ukrainie.

Wśród ofiar są cztery osoby zastrzelone przez prorosyjskich separatystów. 

Pełniący obowiązki szefa administracji prezydenta Ukrainy Siergiej Paszynski nazwał wydarzenia w Odessie rosyjską prowokacją. - Chcą pokazać, że nasza sytuacja nie jest stabilna - mówił w wywiadzie dla ukraińskiej telewizji Kanał 5. Paszynski dodał, że prorosyjscy separatyści w Odessie byli uzbrojeni przez FSB. Lokalne władze ogłosiły 3, 4 i 5 maja dniem żałoby narodowej w mieście.

mod/Polskie Rado