Właściciel zajazdu przy czeskiej granicy na Podbeskidziu razem z młodszym o ponad 20 lat znajomym postanowili rozkręcić narkotykowy biznes. Kupili 5 kg amfetaminy i specjalną maszynę, przy pomocy której chcieli produkować psychotropowe pigułki. Wiadomo, że od kilku miesięcy sprzedawali amfetaminę oraz marihuanę po obu stronach granicy.

53-letni Marian K. i 31-letnim Bartoszem O. niczym Walter White i Jesse Pinkman z hitowego serialu „Breaking Bad” chcieli uruchomić fabrykę tabletek psychotropowych. Z informacji operacyjnych policji wynika, że miało chodzić o wytwarzanie tzw. ecstasy, choć nie można wykluczyć, że miały to być pigułki na bazie amfetaminy wymieszane z inną substancją odurzającą.

Pewne jest, że co najmniej od kilku miesięcy obaj regularnie handlowali narkotykami na Śląsku Cieszyńskim, zarówno po polskiej, jak i czeskiej stronie granicy.

Oficjalnie Marian K. prowadził zajazd dla turystów, a młodszy mężczyzna miał mu pomagać. Policjanci z katowickiego CBŚP ustalili jednak, że lokal miał być przykrywką dla biznesu narkotykowego i pomagać w legalizacji zysków z tego procederu. Funkcjonariusze zbierali dowody przeciwko obu handlarzom. Chcieli mieć pewność, że zebrane dowody będą wystarczające do skazania handlarzy. Tym bardziej, że według ich informacji w „odlotowym zajeździe”, a dokładnie pobliskim garażu, miała ruszyć pełną parą produkcja psychotropowych tabletek.

Policjanci postanowili ująć obu na gorącym uczynku. Gdy mężczyźni przyjechali do garażu, czekali już na nich funkcjonariusze CBŚP. Obaj handlarze byli tak zaskoczeni, że nie stawiali żadnego oporu podczas zatrzymania. Podczas przeszukań w manufakturze i mieszkań wspólników znaleziono prawie 5 kg amfetaminy, ponad pół kilograma marihuany i 350 gram haszyszu. Narkotyki warte były w sumie ponad 180 tys. zł.

Ponadto okazało się, że właściciel zajazdu jest miłośnikiem broni palnej i nielegalnie przechowywał rewolwer oraz ponad 40 sztuk amunicji. Obaj mężczyźni usłyszeli zarzuty wyrabiania i handlu narkotykami, za co grozi im do 12 lat więzienia, i trafili do aresztu.

emde/tvp.info