Nasze postulaty są wciąż aktualne i niespełniane; w państwie przyjaznym i otwartym powinny być realizowane - mówili organizatorzy Parady Równości, która przeszła ulicami Warszawy pod hasłem "Równe prawa - wspólna sprawa". Była to 16. parada.  I trzeba przyznać, że najmniejsza Parada od lat. 

Wśród postulatów Parady Równości znalazły się m.in.: ochrona przed dyskryminacją i wykluczeniem; żądanie, by wprowadzić uregulowania prawne ułatwiające proces medyczny i prawny potwierdzenia płci osobom transpłciowym; wzmocnienie ochrony prawnej przed mową i przestępstwami z nienawiści; wprowadzenie pełnej równości małżeńskiej z prawem do adopcji oraz ustawy regulującej związki niebędące małżeństwami; skrócenia procedury wystawiania wiz do Polski; wprowadzenia do szkół edukacji antydyskryminacyjnej i "rzetelnej" edukacji seksualnej. Czyli cały pro-genderowy program, który ma jeden cel: zniszczyć normalność, obiektywną prawdę i człowieka. 

Uczestnicy parady przebrali się m.in. w karnawałowe stroje. Przynieśli chorągiewki w barwach unijnych, biało-czerwone i tęczowe, a także z logami partii politycznych i inicjatyw obywatelskich. Obecni byli członkowie i sympatycy partii: Zieloni, SLD, Nowoczesna i Razem. Głos zabierali też rodzice osób LGBT. Na transparentach można było przeczytać m.in. napisy "Nikt nie powinien być zmuszony do pozwania swoich rodziców, by móc żyć w zgodzie ze sobą", "Dziś mój brat, jutro ja", "Nie boimy się husarii na kucach" i "Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego". Uczestnicy zgromadzenia manifestowali m.in. "wolność, równość, solidarność" oraz "równe prawa - wspólna sprawa". 

Parada jest dojrzała, ale wciąż musi głośno krzyczeć, maszerując w kolorowym korowodzie. Jej postulaty są wciąż takie same aktualne i niespełniane - mówiła przed rozpoczęciem imprezy prezeska Kongresu Kobiet Dorota Warakomska. Dodała, że w państwie przyjaznym i otwartym powinny być realizowane. - A tymczasem u nas homofobia zabija, homofobia szkodzi - dodała.

Jak przypomniała, hasło parady w tym roku jest takie samo, jak dziesięć lat temu. - Musimy nawet głośniej krzyczeć, bo środowisko tęczowe jest narażone na przemoc i homofobię. Musimy interweniować, bo nie ma przyzwolenia na przemoc - podkreśliła. Apelowała także o bycie razem i solidarność, ponieważ "tylko dzięki działaniu razem stanowimy siłę". 

Sami zainteresowani głoszą że było ich tysiące, a prawda jest taka że podobnie jak KODziarzy ubywa ich coraz bardziej.

Polskie społeczeństwo nie jest zainteresowane obcą ideologią, a już na pewno nie ideologią gender i homo-propagandą!

kol/PAP/fronda