Wizyta wicepremiera i ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego w USA może być przełomowa dla polskiej energetyki.

Istnieje wielka szansa, że uda się podpisać korzystne umowy gazowe z Amerykanami, dzięki którym Polska w dużej mierze uniezależni się od gazu płynącego do nas z Rosji.

Wicepremier Morawiecki nie tylko spotkał się w USA z ważnymi współpracownikami Donalda Trumpa, ale również odwiedził Harvard Kennedy School w Bostonie, gdzie mówił m.in. o gazie łupkowym.

"Mamy duże zasoby gazu w łupkach, tylko że znajduje się on na znacznie większych głębokościach niż w Stanach Zjednoczonych. Niemniej jednak technologia tanieje i nie jest poza moją wyobraźnią, że wrócimy do tego tematu za kilka lat" - mówił Morawiecki.

Kluczową kwestią poruszaną podczas wizyty jest jednak temat zakupu skroplonego gazu LNG od Amerykanów. To właśnie w tej sprawie Morawiecki spotkał się m.in. z Rickiem Perry'm - amerykańskim sekretarzem ds. energii.

"Rozmawiamy o zakupie LNG. Chcemy uniezależniać się od gazu rosyjskiego. Mamy terminal LNG w Świnoujściu, z możliwością jego rozbudowy" - podkreślał wicepremier Morawiecki.

Minister Rozwoju na razie zachowuje powściągliwość w ocenie rozmów z Amerykanami, jednak nie ulega wątpliwości, że gdyby te transakcje doszły do skutku, byłoby to mocne uderzenie w rosyjski monopol gazowy.

jsl/biznes.interia.pl