- Nie przestaniemy być Polakami, będziemy mieli własny Sejm i rząd. Chodzi o budowanie państwa europejskiego, w którym kraje byłyby jak landy w Niemczech czy stany w USA. Język angielski musi być językiem urzędowym. W latach 50. ktoś, kto nie pisał po polsku, był analfabetą, dzisiaj analfabetą jest ktoś, kto nie zna angielskiego – zachwala swoją wizję Palikot.



- Przecież to plan na lata. Jeśli chcemy zmodernizować społeczeństwo, musimy odsunąć Kościół katolicki i pogłębić integrację europejską. Nie unikniemy dyskusji o wspólnej armii czy urzędowym angielskim – dodaje.

 

A mnie trudno nie zadać pytania, czy Palikot nie dostrzega, że podobne projekty już realizowano (zamiast angielskiego był rosyjski lub niemiecki). I to przeciwko takim projektem buntowali się Polacy w czasie kolejnych powstań. Jeśli Palikot chciał kogoś przekonać, że do powtórki z roku 1863 trzeba się szykować, to takimi wywiadami mu się to udało.

 

TPT/Wyborcza.pl