Przez cały wrzesień przy wschodniej granicy Polski obowiązywać będą ograniczenia lotów cywilnych. To skutek rosyjsko-białoruskich manewrów Zapad 2017, które całe NATO obserwuje z rosnącym niepokojem.

Ograniczenia będą obowiązywać w pasie 30 kilometrów od wschodniej granicy. Wojsko wyjaśnia, że idzie o ,,wzmocnienie narodowego systemu obrony powietrznej''. Strefa buforowa zaczyna się przy Zalewie Wiślanym i piegnie aż po Słowację. Dopuszczone będą loty rejsowe, VIP-ów, służb medycznych, policji i straży granicznej. Inni będą musieli zgłosić sę wcześniej ze specjalnym wnioskiem. Ograniczenia obejmą między innymi skoczków spadochronowych oraz operatorów dronów.

Polskie władze nie sądzą wprawdzie, by manewry Zapad 2017 mogły stać się zarzewiem jakiegoś konfliktu czy choćby incydentu; szłoby tu przecież o zadarcie z całym NATO. Jak mówił wiceszef MON Tomasz Szatkowski, podniesienie poziomu gotowości jest w każdym razie konieczne.

W rosyjsko-białoruskich manewrach ma wziąć udział 13 tysięcy żołnierzy, ale od dłuższego czasu Rosjanie powołują pod broń tysiące rezerwistów; mowa nawet o 100 tysiącach zmobilizowanych.

mod/wyborcza.pl