„Nie możemy powiedzieć, że istnieje jakieś napięcie między Ukrainą i Polską”, – powiedział na antenie „5 Kanału” polski ambasador na Ukrainie Jan Piekło, cytowany przez portal Kresy24.pl.

Ambasador skomentował protesty organizowane przez siły prawicowe w Polsce: „To dość marginalne. I to jest to konkretne zagrożenie – partie prawicowe. Przyjęcie milionów Ukraińców nie jest dla Polski problemem. A burmistrzowie niektórych polskich miast wydają oświadczenia, że są zadowoleni z Ukraińców, i że potrzebujemy ukraińskich ludzi, którzy znają naszą kulturę i wykazują entuzjazm do pracy. Czyli to nie jest problem”.

Pytany, czy jego zdaniem istnieje napięcie w stosunkach między Ukrainą i Polską, ambasador odpowiedział; „Nie do końca. Na poziomie faktów. Jest jeden poziom, związany z historią, zwłaszcza historią II wojny światowej. I w tym aspekcie jesteśmy akurat w trakcie omawiania kwestii spornych, i to jest dobre. Są jednak także inne poziomy. Odbywa się współpraca. Prawie co tydzień tu na Ukrainę przybywają delegacje z różnych ministerstw Polski, odbywają się również spotkania z ukraińskimi partnerami. Podpisywane są umowy. Jednocześnie nieco ponad milion Ukraińców mieszka w Polsce (…). Wygląda to niemal jak realizacja umowy stowarzyszeniowej. Ukraińcy mają swój wkład w polską gospodarkę. Polska zaś ma swój wkład w gospodarkę Ukrainy. Pieniądze, które Ukraińcy zarobili w Polsce, dziś wracają na Ukrainę. Tak więc jest to jak jeden wspólny organizm. Nie możemy zatem mówić, że istnieje jakieś napięcie”.

mod/Kresy24.pl