Czy odejściu pięciu generałów z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych powinniśmy przypisywać wielkie znaczenie? Tę kwestię skomentował dla naszego portalu generał Roman Polko – były dowódca jednostki specjalnej GROM.

Jak stwierdził Polko, odejście generałów nie powinno stanowić sensacji:

„Niektórzy komentatorzy i dziennikarze trąbią na ten temat, jakbyśmy mieli do czynienia z nie wiadomo jaką aferą, podczas gdy w tym przypadku jest to zupełnie naturalny proces i normalne zmiany”

Mówiąc o powodach odejścia generałów, stwierdził:

„Czemu generałowie odeszli akurat teraz? Powiem brutalnie – ze względów finansowych najbardziej opłaca się odejść do końca lutego. Tak to wygląda bowiem ze strony finansowej. Natomiast nie jest to jakąś potężna fala odejść, jest to coś zupełnie rutynowego. Generałowie akurat są w takim wieku, że nabyli pełnię praw emerytalnych i to całkowicie zrozumiałe, że przechodzą na emeryturę”.

„Jeden z nich argumentował decyzję o odejściu względami osobistymi, natomiast co do pozostałych, jest to zwyczajna zmiana. Trudno się zgodzić z doniesieniami niektórych mediów, że teraz zawali się proces dowodzenia w wojsku. Jest to zdecydowanie nieprawda” – dodawał.

Polko zaznaczył, że jego zdaniem nie ma podstaw, by uważać, że decyzja o odejściu podyktowana była chęcią protestu przeciw działaniom Antoniego Macierewicza jako szefa MON.

„Nie słyszałem z ust żadnego z tych generałów wypowiedzi opublikowanej pod nazwiskiem, jakoby odchodzili w geście protestu przeciw czemuś, nie podawali żadnych tego rodzaju argumentów. Wtedy rzeczywiście można by mówić, że odeszli ze względów honorowych, jak to bywa czasem w armii amerykańskiej. Tak z armii amerykańskiej odchodził na przykład generał Ricardo Sanchez. Ale jeżeli ktoś odchodzi z wojska z tego powodu, odchodzi pod nazwiskiem. A ja nie słyszałem, by ktokolwiek z tych generałów wypowiadał się publicznie, komentując decyzję o odejściu”

Odniósł się też do informacji dotyczącej wypowiedzi Macierewicza, który miał stwierdzić, że w wojsku kariery nie zrobi teraz nikt, kto kończył akademię w Związku Radzieckim:

„Mówiąc o tym aspekcie „dinozaurów”, czyli wojskowych po moskiewskich szkołach, trzeba stwierdzić, że tych ludzi zbyt wielu już nie ma. Trzeba to podkreślić. Patrząc na to, kiedy ostatni raz te szkoły były kończone, tak naprawdę biologia już powoduje, że ci ludzie, albo już poodchodzili, albo i tak nie mają już szans na żadną większą karierę. Nawet gdyby ktoś się mocno uparł, to najlepsze czasy ma już za sobą”

„Jest czymś normalnym, że młodzi ludzie, młodzi dowódcy, którzy byli na misjach w Iraku, czy w Afganistanie i zdobyli tam ogromne doświadczenie, przejmują schedę po starszych i zajmują wysokie stanowiska” – dodał.

Jak podkreślił Polko, to nie obecna sytuacja w wojsku wymaga protestów:

„Największy zarzut, który mogę mieć do tych kolegów, którzy teraz odchodzą, to ten, że nie protestowali głośno, kiedy deformowano system dowodzenia za poprzednich rządów, kiedy armia stawała się rozlazła, kiedy miało miejsce wiele różnych patologicznych działań, jak skupienie się wojska tylko na sobie i odcięcie się od struktur międzynarodowych. Wtedy trzeba było się odzywać, a nie okopać się za swoim biurkiem i udawać, że się nic nie dzieje. Teraz kiedy minister Antoni Macierewicz usprawnia system dowodzenia i robi wszystko, by armia była odpowiednio zarządzana i nie miała trzech głów, tylko jedną, nie ma powodów do protestów”.

emde/Fronda.pl