W ,,Gazecie Wyborczej'' opublikowano obszerną rozmowę z islamskim uchodźcą z Dagestanu o religijnym imieniu Abdul. To człowiek od lat mieszkający w Polsce. Radzi sobie dobrze - prowadzi gospodarstwo ekologiczne, hoduje kozy, owce, gęsi... ,,Wyborcza'' odmalowuje wprost sielankową wizję. Abdul pracuje ciężko, ma dużo dzieci. Problem w tym, że ma też... trzy żony.


,,Wszyscy o tym wiedzą. Urząd ds. cudzoziemców, policja, ABW. W dokumentach jest jedna, a dwie po ślubach religijnych jeszcze w Dagestanie. Komu to przeszkadza? Polskiemu narodowi nie dzieje się z tego powodu żadna krzywda'' - mówi ,,Wyborczej'' Abdul.


I jak dodaje, problem byłby dopiero, gdyby któraś z żon poszła na policję o bigamię - ale żadna się nie skarży...


,,Jedyny problem był z dokumentami, gdy dostałem status uchodźcy. Trzy kobiety się zgłosiły po status jako moje żony. Sprawa trafiła do komendy głównej, ale tamci też nie wiedzieli, co z tym zrobić, odesłali z powrotem. Z każdą miałem dzieci, to które miały sierotami zostać? W końcu wszyscy dostaliśmy status'' - mówi Abdul.

Jeszcze niedawno polskie media huczały, że w Niemczech skandal, bo akceptują uchodźcę - poligamistę. Faktycznie, tam uznano obie żony prawne. Tutaj to poligamia ,,nieuregulowana'' - teoretycznie żona jest jedna.

Cóż, polska gościnność, jak się okazuje, bywa większa, niż się spodziewamy. Ale problem jest niebagatelny - i konia z rzędem temu, kto go łatwo rozwiąże - bo mówimy nie o ekonomicznym migrancie, ale o ludziach, którzy otrzymali należny azyl, uciekając z rosyjskiego Dagestanu przed wojną.

jr