Zatrzymania? Łapanki? Nic z tych rzeczy. Wbrew narracji opozycji podczas wczorajszej miesięcznicy smoleńskiej i towarzyszącym jej protestów nikt nie został formalnie zatrzymany, a policja nie używała siły.

O wczorajszych wydarzeniach donosi portal wpolityce.pl. Opisany został m.in. przypadek mężczyzny, który, jak donosiły niektóre media, miał zostać brutalnie zatrzymany przez policję. W rzeczywistości mężczyzna odmówił okazania zawartości plecaka, a w takiej sytuacji funkcjonariusze musieli interweniować, jako że pakunek z nieznaną zawartością może być potencjalnie niebezpieczny.

Jak wyjaśniał w rozmowie z portalem rzecznik prasowy Komendanta Stołecznego Policji, funkcjonariusze mają obowiązek dbać o bezpieczeństwo uczestników wydarzeń publicznych. Dlatego też podeszli do mężczyzny, zwrócili mu uwagę i poprosili, aby pokazał zawartość plecaka. Gdyby się zgodził, sprawa by się zakończyła. Mężczyzna jednak odmówił, a co więcej, odmówił podania swoich danych. W związku z tym został odprowadzony na komendę, gdzie spisano jego dane, a następnie... wypuszczono.

Jak informuje portal wpolityce.pl, powołując się na informacje policji, w plecaku mężczyzny nie było żadnych niebezpiecznych przedmiotów.

To każe się zastanowić, czy zachowanie mężczyzny nie miało cech prowokacji, której celem było wywołanie określonej reakcji u policjantów.

przk/wpolityce.pl