o wczorajszym wieczornym ataku, w nocy prezydent Francois Hollande postanowił o wprowadzeniu żałoby narodowej od 15 do 18 lipca. Dotychczas władze potwierdziły śmierć 84 osób. Wiele ofiar jest w szpitalu, w tym kilkanaście w stanie krytycznym. Z najnowszych doniesień medialnych wynika, że sprawca rozmawiał z policją na kilka godzin przed zamachem.

Do ataku doszło około godziny 23, w Nicei na Promenadzie Anglików. Według relacji świadków, rozpędzona ciężarówka wjechała w tłum ludzi, a następnie ich rozjeżdżała.

Zamach miał miejsce w czasie obchodów francuskiego święta narodowego – 14 lipca. W Nicei i wielu innych miastach trwały dzisiaj huczne obchody Dnia Bastylii – święta narodowego, przypominającego o początku rewolucji francuskiej. Na Promenadzie Anglików tłum zebrał się, aby podziwiać pokaz fajerwerków.

Według relacji świadków sprawca jechał promenadą zygzakiem, aby zwiększyć liczbę ofiar. Nie wiadomo jednak do końca, co działo się później. Według części świadków kierowca wysiadł i zaczął strzelać do ludzi. Z kolei inne relacje mówią o tym, że został natychmiast zastrzelony przez policję. Służby oficjalnie podał tylko, że sprawca został "zneutralizowany".

Według niepotwierdzonych informacji zamachowiec nie zdążył zdetonować materiałów wybuchowych, którymi była wypełniona ciężarówka. Media podają też, że miał on posiadać znaczy zasób broni palnej w samochodzie, której nie zdążył użyć. 

Obecnie policja próbuje ustalić, czy kierowca ciężarówki działał sam czy miał wspólników, którym udało się uciec. Świadkowie mówią o ludziach biegnących za ciężarówką, kiedy jechała ona promenadą.

Jak podaje "Daily Mail", z relacji świadków wynika, że sprawca ataku rozmawiał z policją na kilka godzin przed zamachem. Policjanci mieli poprosić go o przestawienie samochodu, jednak ten stwierdził, że dostarcza lody. Funkcjonariusze zostawili go.

– Prezydent postanowił o wprowadzeniu żałoby narodowej od 15-18 lipca – poinformował dzisiaj rano na konferencji prasowej w imieniu Francois Hollande'a premier Francji Manuel Valls. – Po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa i Obrony chcemy powiedzieć Francuzom z całej mocy, ze Francja nie ustąpi przed zagrożeniem terrorystycznym – podkreślał francuski premier.

– Musimy być solidarni. Jedyna godna i odpowiedzialna odpowiedź Francji będzie wierna duchowi z 14 lipca, będziemy działać wszyscy razem – podkreślał, zaznaczając, że Francja zmobilizowała większe siły, aby ochronić społeczeństwo. – Francja będzie musiała nauczyć się żyć z terroryzmem – przyznał.

Władze potwierdziły do tej pory śmierć 84 osób. W ataku rannych zostało prawie 100 osób, wielu jest w stanie krytycznym. Polskie placówki pozostają w kontakcie z francuskimi służbami weryfikując, czy wśród ofiar są Polacy. Według nieoficjalnych informacji brytyjskiego dziennika "The Guardian" w ataku miało zginąć dwoje polskich obywateli. Dziennik powołał się wyłącznie na relację świadka.

– Francuzi są zobowiązani do informowania wszystkich nacji, które mogą być ofiarami ataku. Na razie nie ma informacji o Polakach wśród ofiar – mówił w rozmowie z dziennikarzami szef MSZ Witold Waszczykowski. Dodawał, że identyfikacja ofiar odwleka się w czasie w zależności od tego, czy ludzie mieli przy sobie dokumenty albo bliskich, którzy mogą potwierdzić, czy coś się im stało.

Również służby konsularne innych państw powoli weryfikują i podają informację o ofiarach śmiertelnych spoza Francji. Dotychczas wśród 84 potwierdzonych ofiar śmiertelnych jest dwoje Estończyków, troje Niemców, jeden Rosjanin, jeden Ukrainiec, dwóch Armeńczyków oraz co najmniej dwoje Amerykanów.

Poza ofiarami francuskimi, podano też informację o kilku osobach rannych z obywatelstwem brytyjskim i estońskim. Nieznany jest też los trójki Rosjan.

Telewizja Republika