Złe wiadomości dla niemieckiej gospodarki, to także złe wieści dla Polski. Komentatorzy ekonomiczni piszą, że spowolnienie gospodarcze u naszego zachodniego sąsiada obniży także nasz PKB w tym roku. Warto przypomnieć, że nasze kraje nigdy bardziej nie były ze sobą związane gospodarczo. Nasz eksport do Niemiec wyniósł w zeszłym roku wartość 31 mld euro i był o 5 mld euro większy niż cztery lata temu, przed nadejściem kryzysu. Na rynku niemieckim sprzedajemy głównie towary mechaniczne i elektryczne (jedna trzecia całego eksportu), towary przemysłowe (jedna piąta), samochody i autobusy (15 proc.). Udział towarów spożywczych w eksporcie wynosi zaledwie 8 proc. To ciekawe, bo z przeprowadzonej kilka lat temu ankiety na zlecenie monachijskiego tygodnika „Focus” wynikało, że Polska kojarzy się Niemcom wyłącznie  z eksportem żywności, a ściślej: gęsi i ogórków... W tym roku zapowiadał się rekord wzajemnych obrotów (od Niemców w zeszłym roku kupiliśmy towary za 28 mld euro), ale jego osiągnięciu przeszkodzi najprawdopodobniej kolejna odsłona kryzysu.

 

Niemcy zainwestowali już w Polsce kapitał o łącznej wartości 23 mln euro, ale trzeba przyznać, że Polacy w Niemczech radzą sobie coraz lepiej. Wprawdzie polscy przedsiębiorcy narzekają na „pruską biurokrację”  (w niektórych firmach specjalny pracownik jest oddelegowany wyłącznie do pilnowania i dostarczania urzędom wszystkich dokumentów), ale polski „drang nach Westen” trwa. Polskie firmy zainwestowały w Niemczech już milion euro, w samym Berlinie działa już ponad 6 tys. firm, co sprawia, że wyprzedziliśmy pod tym względem Turków! Wprawdzie są to zwykle firmy jednoosobowe, ale nie brak dużych polskich graczy na rynku zachodniego sąsiada. Np. polski Comarch przejął mniejszą spółkę z segmentu IT z siedzibą w Monachium, rozszerzył jej działalność i dziś generuje ona jedną trzecią dochodów w krakowskim imperium prof. Janusza Filipiaka. Polscy przedsiębiorcy w Niemczech pocieszają się anegdotą o Klubie Polskich Nieudaczników, który był hitem imprezowym w stolicy Niemiec przez kilka ładnych lat. „Skoro im się udało, to każdemu może się udać”, powiadają. Ale na tym rynku dają radę tylko solidni fachowcy, bo Niemcy są wymagającymi klientami. Ale kiedy sami nie mają pieniędzy, to zaczynają się nasze kłopoty.

 

PSaw