I dlatego w „GW” rozpoczyna się nowy cykl pod optymistycznym tytułem „Niepokorni kapłani”. Jego zapowiedzią jest felieton Katarzyny Wiśniewskiej z nadtytułem „Niepokorni księża to skarb Kościoła”. I właśnie z tym nadtytułem (bo nie z samym tekstem, z nim bowiem polemizować jest dość trudno, bowiem Wiśniewska pokazuje, że nie do końca wie, o czym pisze i nieprawdziwie przytacza fakty) trzeba podjąć polemikę.

Otóż ujmując rzecz wprost skarbem Kościoła są kapłani pokorni. Pokora jest jedną z najwyższych (jeśli nie najwyższą) cnót w Kościele. I nie oznacza ona postawy cielęcia, które ssie dwie krowy, ale kogoś, kto jest wierny prawdzie, także tej o sobie, a jednocześnie zdolny jest w decyzjach przełożonych (nawet tych błędnych) dostrzec wolę Boga. Takich pokornych, wiernych prawdzie kapłanów potrzebuje Kościół.

Brak pokory zaś jest... pychą. A ta jest – o czym Katarzyna Wiśniewska wie bez wątpienia – nie tyle skarbem, ile fundamentem wszelkich grzechów. Niemal nikt nie jest od niej wolny, wciąż trzeba na nowo z nią walczyć (wiem coś o tym, bo słabo – niestety mi to czasem wychodzi), ale nie wolno uznać, że brak pokory jest wartością. Pyszni, a to właśnie znaczy pozbawieni pokory, kapłani, tak jak pozbawieni pokory świeccy są dla Kościoła zagrożeniem, a nie jego skarbem. I warto o tym pamiętać.

Ciekawe też, czy także obecnie podniosą larum obrońcy ks. Bonieckiego czy Lemańskiego? Oskarżenie tych kapłanów o brak pokory jest przecież bardzo poważnym zarzutem wobec nich, kto wie, czy nie poważniejszym niż żartobliwa (nawet jeśli nie w najlepszym stylu) okładka „W sieci”... Aż trudno nie zadać pytania, czy Katarzyna Kolenda-Zaleska także podniesie larum w tej sprawie, czy jednak uzna, że brak pokory jest jednak poważnym, bardzo poważnym zarzutem...

TPT/Gazeta Wyborcza