– To nie jest data ważna tylko dla prawicy. To data ważna dla polskiej demokracji, dla narodu – mówił o rocznicy upadku rządu premiera Jana Olszewskiego jego były doradca Krzysztof Wyszkowski. Goście Marka Czyża w programie „Bez retuszu” w TVP Info wspominali wydarzenia sprzed 24 lat.
W nocy z 4 na 5 czerwca 1992 r. upadł rząd premiera Jana Olszewskiego. Wcześniej prezydent Lech Wałęsa złożył wniosek o odwołanie Rady Ministrów. Sejm kilka dni później przegłosował wniosek o wotum nieufności dla gabinetu.
Krzysztof Wyszkowski, działacz solidarnościowej opozycji w czasach PRL i doradca Olszewskiego, podkreślał, że to ważny dzień w polskiej historii. – Jan Olszewski był pierwszym demokratycznie wybranym premierem. On został wybrany przez parlament wbrew prezydentowi – przypominał. – To Sejm zdecydował, że premierem będzie Jan Olszewski, a nie Bronisław Geremek. Środowisko „okrągłostołowe” poczuło się zagrożone. Ten „deal” z postkomunistami był zagrożony. Dlatego ten rząd został zadeptany – wskazywał opozycjonista.
Janowski przypominał, że dwukrotnie spotkał się wówczas z Janem Olszewskim. – Mówiłem mu, że sytuacja jest zła, że nie mamy rządu większościowego, że problemy narastają – wyliczał. – Po kilku tygodniach poporosiłem marszałka Sejmu Wiesława Chrzanowskiego i poszliśmy razem. Powiedziałem znów premierowi, że osiadamy na mieliźnie, że rząd musi przejść do ofensywy – podkreślał. I dodał, że tak się nie stało.
Jak przypomniał, wówczas wszystko potoczyło się szybko. – 26 maja Wałęsa złożył wniosek o odwołanie rządu, a 28 maja była uchwała lustracyjna i ten rząd skazany był na wyrok – dowodził.
Polemizował z nim dr Adam Leszczyński, publicysta „GW”. – Gazety nie obalają rządów – dowodził. – Ten rząd od początku był mniejszościowy, cieszył się poparciem czterech partii, miał 1/4 głosów poparcia. Ostatnie próby ratowania go, przez rozmowy z KPN, spaliły na panewce – przypominał. – Tu nie doszło do mrocznego spisku. Oni po prostu mieli mniej głosów – dodał.
A publicystka Maria Bnińska, która relacjonowała wtedy tamte wydarzenia, dodała, że zagraniczne agencje zupełnie pogubiły się w tym, co dzieje się w Polsce. – Z punktu widzenia mediów zagranicznych 4 czerwca i kwestia lustracji to było coś, czego dziennikarze zagraniczni nie rozumieli – zakończyła.