"W Katowicach, w ciągu dwóch dni, do placówek trafiło 50 osób. Sytuacja nie dotyczy jednak tylko jednego miasta. W poprzednich dniach do szpitali trafiały też osoby z Wielkopolski. A Donald Tusk obiecywał, zarzekał się, że zwalczy dopalacze. Była akcja, były kamery i zamykanie "sklepów". A teraz dzieciaki trują się „Mocarzem” i „Czeszącym grzebieniem”, które sprzedawane są jako preparaty pochłaniające wilgoć" - przypomina niezalezna.pl.

Policja już wie, że przyczyną zatruć są dopalacze.  Lekarze ostrzegają, że takim chorym jest coraz trudniej pomóc oraz ustalić terapię. Niemal wszyscy, którzy zażywali dopalacze muszą przejść leczenie odwykowe.
 
W samym Poznaniu od początku tego roku do szpitala im Franciszka Raszei po zatruciu dopalaczami trafiło niemal 200 osób. W rejonie Katowic 300 osób, a w całym 2014 roku zatruło się tam ponad 600 osób, w tym 3 zmarły.
 
Ci, którzy zażywają dopalacze najczęściej korzystają z produktów, w których występuje etylofenidat. Substancja ta stosowana jest w przemyśle chemicznym. Ma silne działanie psychostymulujące. Wywołuje halucynacje i jest silnie pobudzająca. Powoduje niepochamowaną agresję, lęki, omamy, kołatanie serca i wzrost ciśnienia tętniczego.
 
Katowicka policja zwalczająca przestępczość narkotykową zlecili badania toksykologiczne. - Wszyscy mówią, że brali truciznę o nazwie Mocarz - powiedział rzecznik policji w Katowicach.

Pamiętamy: "Donald Tusk będąc jeszcze premierem zapowiadał walkę z dopalaczami. Rząd Platformy, bez znaczenia czy kierowany przez Tuska, czy Kopacz obiecuje i obiecuje, a końca nie widać. Pojawiają się mocne hasła i niestety na tym się zazwyczaj kończy". To samo policja, zamiast zająć się skutecznym ściganiem handlarzy dopalaczmi, woli wlepiać mandaty. 

mm/niezalezna.pl