Portal Fronda.pl: Co może zrobić Platforma Obywatelska, żeby uratować się przed klęską, jaką przewidują dla niej aktualne sondaże?

Łukasz Warzecha: Mam wrażenie, że Platforma niewiele może w tej chwili zrobić.

Dlaczego?

Jej sytuacja jest konsekwencją wielu wyborów i wydarzeń, które miały miejsce w przeszłości, a na ewentualną naprawę tego stanu rzecz jest bardzo mało czasu. Wybory parlamentarne są w październiku: lipiec i sierpień z punktu widzenia jakiejkolwiek kampanii wyborczej to są martwe miesiące. W praktyce na to, by w jakikolwiek sposób spróbować zmienić swój obraz wśród wyborców zostają tylko dwa miesiące, czerwiec i wrzesień. To będzie bardzo trudne.

Co jest największą przeszkodą?

Pierwsza rzecz to kwestia przywództwa. Donald Tusk, o którym można powiedzieć bardzo wiele złych rzeczy, był bez wątpienia przywódcą inteligentnym i umiejącym bardzo dobrze manipulować dostępnymi partii rządzącej środkami: mediami, przychylnymi komentatorami, pewnymi tematami, które pojawiały się w różnych momentach. Tusk wszystkim tym żonglował bardzo celnie. Ewa Kopacz jest od niego o wiele gorzej intelektualnie wyrobiona i nie jest w stanie powtórzyć jego sukcesów. Jest ponadto bardzo ograniczona koniecznością zachowania równowagi między frakcjami w Platformie. Ma w swojej partii pożar. Moim zdaniem to dla Ewy Kopacz zdecydowanie za dużo i ta sytuacja zdecydowanie ją przerasta. A przecież premier musi jeszcze uporać się z przegranymi wyborami, podjąć próbę zmiany wizerunku partii – i na bieżąco rządzić.

Mówi się jednak o zmianie lidera.

Oczywiście, niektórzy sugerują, że Platforma powinna zmienić lidera. Na to nie pozwala jednak czas. Zmiana lidera oznaczałaby wytrącenie partii z tej chwiejnej równowagi wewnętrznej, w której się teraz znajduje. Jedyną osobą, która mogłaby przejąć stery, wydaje się Grzegorz Schetyna. Dałoby to jednak zwycięstwo jego frakcji, likwidując równowagę. Nowy przywódca miałby przed wyborami nieprawdopodobne i niezwykle ciężkie zadanie. Zmiana lidera jest przecież natychmiastowym otwarciem rozmaitych walk na poziomach lokalnych, bo przecież tam ludzie są uzależnieni to od jednej, to od drugiej frakcji. Na to nałożyłoby się jeszcze układanie list wyborczych. Wszystko to razem w okresie przedwyborczym zrodziłoby prawdopodobnie taki ferment, że, paradoksalnie, mogłoby sytuację jeszcze pogorszyć.

Jakie ruchy są więc możliwe?

Wydaje mi się, że jedyną rzeczą jest ratowanie swojego stanu posiadania bez dużej nadziei na wygraną w wyborach. Nie wygląda na to, by Platforma była na to gotowa. Nie miała ewidentnie żadnego planu awaryjnego, co widać po wypowiedziach polityków tej partii od momentu klęski Komorowskiego. Próżno szukać jakiegokolwiek pomysłu, nie ma nawet jednoznacznego przyznania się do przegranej. Miały przecież miejsce próby zrzucenia winy na samego Komorowskiego, podczas gdy dla wszystkich jest oczywiste, że w takim samym stopniu jest to przegrana obecnego prezydenta jak i Platformy Obywatelskiej.

Gdybym miał być ekspertem PO i mówić, co należy zrobić, to jako pierwszą rzecz wskazałbym konieczność bezwarunkowego pokajania się i przeproszenia Polaków. Co więcej należało też sięgnąć do dawnych propozycji Platformy, które dawały zwycięstwo i przeanalizować, co zostało z nich zaprzepaszczone. A to bardzo wiele rzeczy: przychylna ludziom administracja, oszczędne państwo, niskie podatki – a przecież PO podwyższyła podatki najbardziej ze wszystkich rządów III RP. Wymieniać dalej można by długo.

To może jakaś czystka we własnych szeregach? 

Platforma faktycznie powinna pozbyć się znacznej części swoich pierwszoplanowych postaci, które umoczone są w różnego rodzaju afery. Pojawia się tutaj oczywiście poważny problem: gdyby Ewa Kopacz chciała ściąć wszystkich, którzy mogą się źle kojarzyć wyborcom, to z kierownictwa Platformy pozostałoby jej być może tylko kilka osób. Musieliby zniknąć Cezary Grabarczyk czy Andrzej Biernat; całkowicie z horyzontu musiałby zniknąć Bartłomiej Sienkiewicz, obecnie szef platformerskiego think-tanku pracującego de facto za publiczne pieniądze. A wszyscy przecież zniknąć nie mogą, choćby Elżbieta Bieńkowska, która jest obecnie komisarzem Unii Europejskiej – a przed chwilą przypomniała o sobie za pomocą kolejnych nagrań z restauracji „Sowa i przyjaciele”. Przypomniała dla Platformy w najgorszy możliwy sposób, ponieważ główna kwestia, która pozostała z tamtych nagrań w świadomości ludzi, to stwierdzenie, że tylko frajer lub złodziej pracuje za 6000 złotych. To wszystko rzeczy, których w ciągu tych kilku miesięcy nie da się poprawić.

Klęska jest nieuchronna?

Wszystko, co można zrobić, to to, co po angielsku nazywa się „damage control”. Można jedynie próbować ograniczać straty. Żadna ofensywa moim zdaniem nie wchodzi w grę. Gdy się więc nad tym dobrze zastanowić, to widać wyraźnie, że Platforma nie ma w tej chwili dobrego wyjścia.

Niektórzy sugerują, że Platforma sama szykuje sobie koło ratunkowe w postaci NowoczesnejPL Ryszarda Petru, firmowanej też przez Leszka Balcerowicza. Jaką rolę może odegrać to ugrupowanie?

Szczerze mówiąc uważam, że nie odegra żadnej roli. Moim zdaniem tego typu partia, choć pojawia się obecnie w sondażach z poparciem kilku procent, nie ma w rzeczywistym wyścigu politycznym szans. Przede wszystkim dlatego, że reprezentuje poglądy i pewien sposób zachowania wobec obywateli, który jest kwintesencją najgorszych cech dawnej Unii Wolności. UW została utopiona, bo była partią pyszałków. Dokładnie tak samo jest w przypadku NowoczesnejPL. Panuje tu przekonanie, że tylko my mamy rację, mamy najlepszą receptę, a wszyscy inni się mylą. Jednocześnie Leszek Balcerowicz, a co za tym idzie także Ryszard Petru, mają bardzo kiepski wizerunek u większości wyborców: ludzi pozbawionych empatii i współczucia, niezainteresowanych losem najsłabszych. Słowem wszystko to, co zwłaszcza w Polsce odstręcza wyborców. NowoczesnaPL może być partią, która będzie w stanie przyciągnąć jakiś absolutny margines ludzi z dużych miast, którym się naprawdę bardzo powiodło. Moim zdaniem jednak jakiekolwiek połączenie się Platformy z tym ugrupowaniem przyniosłoby więcej strat niż zysków.

A co z lewicą?

Jest możliwe, że to Platforma będzie stawać się coraz bardziej lewicową. Mogłyby na to wskazywać niektóre słowa Ewy Kopacz. Wówczas Platforma zajęłaby miejsce częściowo jeszcze swoje, a częściowo już po SLD. Nie zdobyłaby wówczas w wyborach wielkiego poparcia, ale być może uratowałaby się w ten sposób przed dalszym spadkiem tego poparcia. Wówczas PiS znalazłby się na prawym skrzydle, tak jak teraz, głęboko jednak sięgając do centrum. Kampania Andrzeja Dudy pokazała, że PiS jest w stanie to zrobić. Najbardziej w centrum znalazłby się Paweł Kukiz ze swoim ruchem.

Skoro porażki Platformy nie da się raczej zatrzymać, to kto będzie największym beneficjentem jej upadku? Prawo i Sprawiedliwość czy Ruch Kukiza?

Sądzę, że jakoś to się rozłoży, więcej zyskać może jednak Ruch Kukiza. Powstaje tu jednak duże pytanie, jaki będzie kształt formalny tego ruchu. Kukiz jak na razie stanowczo odżegnuje się od tworzenia partii politycznej, a moim zdaniem bez tego nie da się działać skutecznie w polityce. Również dlatego, że partie mają nad każdą inną formą obecności w polityce przewagę otrzymywania subwencji. Gdyby Kukiz ze swoim ruchem znalazł się w Sejmie, zdobywając nawet znaczącą liczbę głosów, byłby od razu na wstępie poszkodowany względem innych aktorów, ponieważ nie miałby subwencji.

Politycy PiS zapewniają, że chcą wygrać tak wysoko, by rządzić samodzielnie. Czy to może się udać?

Wciąż bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że PiS nie zdobędzie jednak tylu głosów, by rządzić samodzielnie. Prawdę mówiąc nie jestem tego jednak zbyt pewien. Nadzieje na zwycięstwo Andrzeja Dudy były bardzo niewielkie i ocena ta była całkowicie racjonalna – a jednak Andrzej Duda wygrał.

Jeżeli by się jednak nie powiodło, to jest możliwa koalicja z Kukizem?

Paweł Kukiz, wbrew pozorom i temu, co niektórzy twierdzą, potrafi się, moim zdaniem, zachować jak człowiek racjonalny. Im dłużej będzie w polityce, tym bardziej będzie rozumiał potrzebę racjonalnego zachowania. W relacjach z PiS wszystko będzie się pewnie rozbijać o niektóre postulaty Ruchu Kukiza – może nawet nie o JOW, ale o inne kwestie. Tu jednak znów musielibyśmy poznać więcej programu Pawła Kukiza – i myślę, że przyjdzie pora na to, by przedstawić ten program w innych aspektach niż same JOW. Sądzę w każdym razie – zakładając, że Kukiz wejdzie do parlamentu ze znaczącą grupą posłów – koalicja z PiS i Zjednoczoną Prawicą jest patrząc dzisiaj najbardziej prawdopodobna. 

Rozmawiał Paweł Chmielewski