Podczas gdy Wielka Brytania potępia fakt, że Rosja broni Baszara Al-Asada i jego reżim, a szef MSZ odwołuje spotkanie w Moskwie, kanclerz Niemiec Angela Merkel decyduje się spotkać z Władimirem Putinem w Moskwie 2 maja. „Der Spiegel” pisze wprost o zwrocie w polityce Niemiec wobec Rosji.

Do tej pory Merkel mówiła, że warunkiem jej wizyty w Moskwie jest zmiana działania Rosji w Syrii i na Ukrainie. „Der Spiegel” posunięcie Merkel nazywa wobec tego „niezwykłym”. Świadczy to o tym, jak bardzo poważna jest sytuacja międzynarodowa.

W rzeczywistości wizyta jest próbą zapobieżenia dalszemu pogorszeniu sytuacji międzynarodowej”

- uważają dziennikarze i powołując się na poufne depesze niemieckich dyplomatów, uważają, że MSZ w Berlinie ocenia, że sytuacja jest bardzo niebezpieczna:

Berlin obawia się, że brak zdecydowania Ameryki po objęciu władzy przez Trumpa ośmieli Putina, który może poczuć się na tyle silny, żeby móc tworzyć na Ukrainie fakty dokonane i forsować podział kraju”

Gazeta sugeruje, że Putin może spróbować przeforsować swoją wizję rozwiązania konfliktu na Ukrainie. Zwraca też uwagę na to, jak odmienna okazała się rzeczywistość od prognoz dotyczących polityki USA wobec Rosji. Obawiano się zbytniego zbliżenia Trumpa do Putina, a tymczasem kontaktów nie ma w ogóle, sytuacja natomiast ulega zaostrzeniu.

Według „Spiegla” Merkel zostaje w tej chwili pośrednikiem między Trumpem a Putinem. Tymczasem Putin gra na przeczekanie, a zastój jest w tym wypadku regresem – piszą dziennikarze.

Merkel może z kolei wytrącić SPD broń z ręki – ugrupowanie chce w kampanii przed wyborami zaatakować ją za zbyt nieprzejednaną postawę wobec Putina. Wizyta w Moskwie pokaże z kolei krytykom, że usiłowała poprawić relacje z Rosją.

dam/PAP,Fronda.pl