"Pamiętacie państwo tekst na 50. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego "Polacy - Żydzi: Czarne karty powstania"? Świeżo upieczony historyk Michał Cichy, zgodnie z zapowiedzią swojego protektora Adama Michnika, ujawniał "pełną prawdę" o powstańczym zrywie 1944 r. I tak żydowski policjant z getta (Calel Perechodnik) miał przetrwać powstanie, "kiedy AK i NSZ wytłukły mnóstwo niedobitków z getta". Mordercą kilkunastu Żydów uczynił Cichy kpt. "Hala" (Wacława Stykowskiego, dowódcę batalionu AK im. gen. Józefa Sowińskiego)" - pisze na łamach "Super Expressu" Tadeusz M. Płużański.

Jak dodaje, to całkowite kłamstwo, jednak Cichy chciał po prostu "udowodnić z góry założoną tezę" o tym, że Żydów wymordowała Armia Krajowa, "bo żołnierze AK (czytaj: Polacy) to antysemici". Płużański z pozycji historyka niemiłosiernie krytykuje tekst Cichego, który jego zdaniem oparł się po prostu na absurdalnie niewiarygodnych źródłach.

Dalej Płużański pisze, jak to "Wyborcza" dopuszczała potem do dyskusji historyków, którzy zgadzali się z jej linią, ale już Leszka Żebrowskiego krytykującego rewelacje Cichego ogłosiła... antysemitą.

"Tekstem "Polacy - Żydzi: Czarne karty powstania" Cichy nadał nowy sens hasłu: "AK - zapluty karzeł reakcji". Rozpoczął międzynarodową kampanię, przedstawiającą Polaków jako antysemitów i morderców. Dalej były kłamstwa J.T. Grossa, "Pokłosie", "polskie obozy koncentracyjne" i nazywanie Żołnierzy Wyklętych bandytami" - pisze ostro Płużański.

Jak dodaje, o tej sprawie zarówno on jak i Żebrowski mówili kilka dni temu w Muzeum Powstania Warszawskiego. Gdy zapytano, czy na sali jest ktoś z "GW", nikt się nie przyznał. Pytań nie mieli. Tymczasem kilka dni później w "GW" napisano, że... "jest hańbą" iż w Muzeum "odbyło się spotkanie, na którym negowano okoliczności mordu w Jedwabnem", a dodatkowo, że przedstawiciele Muzeum "nie reagowali na brednie i kłamstwa... dyskutantów".

Wreszcie "GW" wydobyła, jak pisze Płużański, od władz Muzeum odpowiedź, że cała dyskusja była... "nieprzyjemnym incydentem". "Gdzie tu wolność słowa?" - pyta Płużański.

bbb/se.pl