Polityka” poprzez teksty Andrzeja Romanowskiego uderza w rtm Pileckiego. Jak to odebrałeś?

Dla mnie ten artykuł to jednoznaczny paszkwil z jednej strony na rtm Pileckiego, jego drogę i ofiarę życia, a także na Instytut Pamięci Narodowej. Z jednej strony trzeba pamiętać, że kilka dni temu obchodziliśmy rocznicę urodzin rtm Pileckiego, a za niedługo mamy rocznicę jego zamordowania, która szykuje się w sposób bardzo podniosły. To jest dla mnie ewidentny atak na tego oficera, a także na tych, którzy czczą jego pamięć. Mamy jeszcze w tle ekshumacje na „Łączce”, które rozpoczęły się w poniedziałek 13 maja. Z tego, co wiem, IPN jest bliski identyfikacji szczątków Pileckiego. Robi się głośno, więc jest moment, aby „przyłożyć” dr Szwagrzykowi, który te ekshumacje prowadzi. Coraz głośniej mówi się przecież o tych, którzy mordowali polskich patriotów, m.in. o Stefanie Michniku, którego ofiary również leżą na kwaterze „Ł” na Powązkach, ofiary jego zbrodniczych procesów sądowych. Mamy jeszcze czwartą sprawę, gdy wczoraj Parlament Europejski zajmował się rtm. Pileckim w kontekście Dnia Bohatera Walki z Dwoma Totalitaryzmami. Kiedyś za sprawą polskich posłów jego kandydatura została utrącona, a teraz powróciła.

Po prostu „za głośno” jest już o Pileckim? Trzeba go zohydzić?

Tak, za dużo inicjatyw przypomina Polakom i światu o jego bohaterstwie. Trzeba więc wszystko zrobić, aby go opluć i nam zohydzić.

Romanowski ujawnia wielką „rewelację”. Pisze, jakoby rtm Pilecki ochoczo wydawał swoich bliskich współpracowników, m.in. twojego ojca.

Dlaczego te rewelacje ujawnia się dzisiaj, skoro są znane i publikowane od co najmniej 20 lat? Teraz nagle wypływa sprawa. Album, który wydał IPN – do którego odnosi się paszkwil w „Polityce” ukazał się 5 lat temu. Autor Jacek Pawłowicz zebrał znane dokumenty i opublikował. Nigdy nie wyciągałem tego typu wniosków, jakie pojawiają się na łamach „Polityki”.

Zmierzamy do bardzo brutalnego śledztwa wobec rotmistrza...

Z miejsca po jego zatrzymaniu zaczęło się jego bicie i tortury. Brutalne znęcanie się fizyczne i psychiczne. Miał zerwane paznokcie u rąk i stóp. On powiedział o tym... - i dziwne, że prof. Romanowski, który od lat atakuje i osobę Pileckiego, i IPN, o którym napisał całą masę artykułów, że trzeba zlikwidować jego placówkę, nie wspomniał słów Pileckiego... - że „Oświęcim przy tym to była igraszka”. Oni go w tym śledztwie wykończyli i nie można wyrywać z kontekstu takich rzeczy. To jest nieuczciwe, że ktoś, pisząc wybiórczo o rotmistrzu, stara się udowodnić tylko polityczną tezę dla środowisk, chcących skompromitować Pileckiego.

Jego grupa wpadła wskutek donosu kapusia.

I byli całkowicie rozpracowani, a bezpieka wiedziała o nich wszystko. W śledztwie przyjęli więc taktykę, że zeznajemy i mówimy to, co o nas wiedzą. Jest więc haniebnym kłamstwem nazywanie Pileckiego kapusiem czy kolaborantem, bo taki jest kontekst tekstu w „Polityce”. To jest tekst paszkwilancki.

Co byś powiedział takim osobom jak pan prof. Romanowski?

Właściwie uważam, że z takimi osobami nie powinno się polemizować. Jest to poziom szamba i kloaki. Za wszelką cenę próba dyskredytacji bohatera narodowego. Bohatera jednoznacznego, bez żadnej skazy. Jest to od początku do końca idea walki o Polskę do samego końca i on się nie złamał w śledztwie.

Dowodem współpracy ma być jego list do płk Józefa Goldberga-Różańskiego.

Romanowski pisze, że jego charakterem konfidenckim ma być to, że był to list wierszowany. To totalny absurd. Pilecki był wykształcony, pisał poezję i zarzut, że przyjął taką formułę listu, jest absurdalne. Tym bardziej, że Pilecki brał winę na siebie, nie obciążał swoich ludzi pisząc w więzieniu:

"Dlatego więc piszę niniejszą petycję,
By sumą kar wszystkich - mnie tylko karano,
Bo choćby mi przyszło postradać me życie -
Tak wolę - niż żyć, a mieć w sercu ranę".

Forma listu nie jest współpracą z bezpieką. To absurd. Romanowski zniża się do szamba. Pilecki to bohater, którego nie można przypisać do żadnej opcji politycznej; on zawsze łączył środowiska jako przedwojenny ułan, jak i więzień Auschwitz, gdzie konspiracyjnie łączył różne ugrupowania. Także jego grupa po wojnie miała zróżnicowane poglądy polityczne. On jest więc uniwersalny, mimo to starają się go zgnoić.

Ten paszkwil „Polityki” na rotmistrza wpisuje się również w szeroki kontekst deprecjonowania Armii Krajowej.

Tak, kiedy w rocznicę Powstania Warszawskiego pisano, że wybuchło, aby mordować Żydów, potem Jedwabne i jednoznaczne przerzucenie winy na Polaków, choć była to inspiracja Niemców, ostatni serial niemieckiej ZDF też pokazywał AK jako antysemitów. To się składa w jedną akcję opluwania Polaków i naszej historii. Bardzo przykro, że wykorzystano tak nieposzlakowaną postać, jaką jest Witold Pilecki.

Rozmawiał Jarosław Wróblewski