Tadeusz Płużański w swoim tekście, który opublikował na łamach portalu se.pl pisze: „Wielki Brat patrzy. Podczas tej, czwartej już w tym roku, "debaty o Polsce" w Parlamencie Europejskim szczególnie "błysnął" Janusz Lewandowski, sugerując całkiem serio, że prawdziwą wojnę ("kroczący zamach stanu") mamy teraz w Warszawie, a nie w syryjskim Aleppo (później utrzymywał, że nie powiedział tego, co powiedział).”

Płużański zauważył, że to tylko jeden z nonsensów. Przypomniał wypowiedź jednej z euro posłanek, Sophie In ‘t Veld, która powiedziała:

„Obywatele mają prawo do niezawisłych sądów, polskie kobiety mają prawo do obrony przed przemocą w rodzinie, decydowania o swoim ciele, obywatele mają prawo do organizowania się, do wolności słowa”

Autor zauważył, że wszystko byłoby z ową wypowiedzią w porządku, gdy nie sugestia owej euro posłanki, że polski rząd pozbawia tych praw Polaków. To mogło zaś sprawić, że Europejczycy uwierzą, że w Polsce rządzi dyktatura – dodaje Płużański.

Historyk dodał też, że nie sposób w owej sytuacji nie zgodzić się z Ryszardem Legutko, również europosłem, który określił ową debatę jako „bezsensowną, niesprawiedliwą, skrajnie stronniczą i niczym niepopartą”.

Na koniec Płużański przyznaje, że najbardziej bawi go „w tym orwellowskim teatrze najbardziej chyba rozbawił mnie Grzegorz Schetyna, którego epizod polegał na wygłoszeniu rytualnej formułki, że to wszystko przez... Jarosława Kaczyńskiego”

Dodał też, że ów spektakl garstki „chorych i niedouczonych eurokratów” miał miejsce w rocznicę autentycznej tragedii, która miała miejsce również 13 grudnia.

dam/se.pl,Fronda.pl