Luiza Dołęgowska, Fronda: Dlaczego pan Prezydent Andrzej Duda, mimo złożonych wniosków, które czekają już długo na jego biurku, nadal nie odebrał Orderów Virtutti Militari byłym funkcjonariuszom systemu komunistycznego?

Tadeusz Płużański, historyk, publicysta, prezes Fundacji Łączka: Przede wszystkim trzeba podkreślić, że jest to kolejna sprawa historyczna, wynikająca z tego, że komuniści zawłaszczyli naszą, polską historię, która do dzisiaj nie została- o zgrozo- załatwiona.

Przypomnę, że Order Virtutti Militari to jest najwyższe polskie odznaczenie bojowe, przyznawane za wybitne zasługi w walce o wolność i niepodległość Ojczyzny. W momencie, kiedy nastała komuna, to wszystko się zawaliło, i komuniści zaczęli przyznawać ten order ,,swoim'', i co gorsza –tym  ludziom, którzy walczyli przeciwko Polsce, przeciwko polskiej wolności i niepodległości. Skrajnym przykładem, znanym powszechnie jest przypadek Breżniewa, który taki właśnie order uzyskał, a także Iwan Sierow, ten, który odpowiadał bezpośrednio za wszystkie czystki stalinowskie w okresie wojny i okupacji niemieckiej, a także na początku okupacji sowieckiej po '44 roku. Ci dwaj szczęśliwie tych orderów już nie mają, ale cała reszta niestety je ma. Do dzisiaj uchowało się 80. takich delikwentów- towarzyszy, którzy się tym szczycą.

Ale to są wszystko przypadki zwalczania Polski, Polaków i polskiej państwowości. To funkcjonariusze przeróżnych instytucji i aparatu represji – czyli bezpieka cywilna - UB, SB, bezpieka wojskowa, czyli Główny Zarząd Informacji, późniejsze WSW a potem WSI, Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Gwardia Ludowa, Armia Ludowa, Milicja, ORMO i jeszcze można by kilka innych tutaj wymienić. I naprawdę jest czymś wysoce nagannym, niesprawiedliwym i niemoralnym to, że ci ludzie do dzisiaj te odznaczenia mają i nikt im ich do tej pory nie odebrał. Teraz z kolei ta sprawa ugrzęzła w Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy.

Jest to dla mnie fakt zastanawiający – bo wiem, że szereg organizacji od dawna wnosi o ten podstawowy i dosyć prosty akt sprawiedliwości, a te osoby są przecież wymienione we wnioskach o odebranie odznaczeń. Po drugie – sam brałem w tym udział jako Fundacja Łączka i też taki apel podpisaliśmy, i wskazaliśmy nazwiska  - więc nie mogę zrozumieć, dlaczego ta sprawa wciaż trwa, od początku kadencji pana Prezydenta Andrzeja Dudy.

Dzisiaj słyszmy wypowiedzi, oględnie mówiąc – wymijające, że sprawa jest w toku i że na wszystko przyjdzie czas – do tego się wszystko sprowadza. Tu nie ma się nad czym zastanawiać, bo sprawa jest tak oczywista, że chyba bardziej oczywistej już nie ma.

To trochę tak wygląda, jak w przypadku aneksu WSI, na którego publikację także nie możemy się doczekać.

Niestety te działania, a właściwie ten brak działań, zaczyna przypominać prezydenturę Bronisława Komorowskiego, na którego biurku też znajdowały się kierowane przez Fundację Łączka apele i wnioski o pozbawienie odznaczeń funkcjonariuszy komunistycznych - i one nie były rozpatrywane. Z przykrością stwierdzam, że jak do tej pory nic się nie zmieniło.

Czy Pana zdaniem wielu może być rozczarowanych tą opieszałością w podejmowaniu ważnych decyzji przez głowę państwa?

No więc właśnie, i to napełnia nas smutkiem. Liczymy, że teraz, po interwencji jednego z ośrodków rządowych, czyli Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych zostanie to wysłuchane, bo jak widać – prośby i naciski organizacji społecznych i patriotycznych nie wystarczą, więc może w Kancelarii Prezydenta okiem przyjaznym spojrzą na działanie pana ministra Jana Józefa Kasprzyka, który właśnie taki krok podjął, bo sam urząd też był zaangażowany w tę akcję. W mojej rozmowie z ministrem Michałem Dworczykiem, wiceszefem MON-u, on również wyraził zdziwienie i ubolewanie, że ewidentni funkcjonariusze aparatu represji do dzisiaj takie odznaczenia mają i pan prezydent na to nie reaguje.

To jest też w końcu sprawa wojska – wojsko żyje dniem dzisiejszym, ale też żyje naszą historią i jest to równie ważne, jaki etos żołnierski przekazujemy następnym pokoleniom – i Polaków, i żołnierzy, a tu jest przykład fatalny. Nasi żołnierze też mogą uznać za autorytety tych komunistycznych zbrodniarzy, a te osoby mają przecież Order Virtutti Militari. Szczególnie bulwersująca jest kwestia żyjących do dzisiaj funkcjonariuszy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którzy właśnie to Virtutti posiadają. Posiadają ten order w związku z zamordowaniem Mariana Bernaciaka, pseudonim Orlik, jednego z naszych najwybitniejszych dowódców - Żołnierzy Wyklętych i Niezłomnych.

Jak twierdzą portale typu onet.pl, byli ubecy i esbecy, różni funkcjonariusze aparatu represji, którym zmniejszono emerytury do 2000 zł, nie wyobrażają sobie przeżyć za taką kwotę i rzekomo umierają właśnie z tego powodu.

Chyba 12 takich przypadków zostało wymienionych, rzekomych ofiar działania ustawy, co samo w sobie brzmi kuriozalnie. Są to sprawy nieweryfikowalne w żaden sposób, czy rzeczywiście tak się stało. To, co szokuje, to osoby, które podpisały się pod tym wnioskiem - to są szefowie służb mundurowych, wydawałoby się – wolnej Polski. To pokazuje jaka ta ,,wolna Polska’’ naprawdę była przez większość tych lat, po ’89 roku. To szefowie UOP-u, ABW, którzy byli przedstawiani jako reprezentujący polski interes narodowy, polską rację stanu, dzisiaj po prostu bronią ubeków, obnażając też swoją prawdziwą twarz, więc przynajmniej to jest pewien plus tej sytuacji. Większość z nich była podejrzewana o to, że są ludźmi dawnego systemu, albo że mu sprzyjają. Ale dzisiaj mamy już karty odkryte. Pamiętam szereg nieudanych akcji lustracyjnych czy dekomunizacyjnych w Polsce, i już kiedyś także mówiło się o ,,ofiarach’’.

Będąc jeszcze studentem historii na UW słyszałem, że jeden z profesorów nie wytrzymał tego, że został napiętnowany przez ,,złych ludzi’’, za to, że współpracował z bezpieką i ,,serce nie wytrzymało’’, zmarł. Był potem przedstawiamy jako ofiara lustracji na Uniwersytecie Warszawskim. Czy tak było rzeczywiście – trudno powiedzieć, ale nie w tym rzecz. Jest to jedna ze spraw niezałatwionych pokazująca, że wciąż jeszcze żyjemy w PRL-u. To jest taki PRL, który propagandowo tkwi wciąż w świadomości wielu osób. Jak te osoby mają czelność występować z takim żądaniem, i znajdują jeszcze klakierów po stronie byłych szefów służb mundurowych?  To są ludzie, którzy nie zasłużyli w żaden sposób na żadne przywileje, a mówią jeszcze, że są poszkodowani. Nie – to oni represjonowali i są osoby poszkodowane przez nich. To jest właśnie świadectwo myślenia komunistycznego w kategoriach ,,homo sovieticus’’.

Dziękuję za rozmowę