Chodzi mi oczywiście o wybór Tuska na drugą kadencję "prezydenta Europy". Ani to prezydent, ani cała Europa. Dużo dymu i hałasu zupełnie o nic. Dużo krzyku i szumu o stanowisko portiera frau Kanzler. Jedyne co ta hucpa, którą niemal wszyscy w Polsce zajmują się pasjami, okazała już bez żadnej ściemy to fakt, że Unią rządza niepodzielnie Niemcy. Sami, bez niczyjej pomocy, z próbami tylko sprzeciwu ze strony Polski. Niemcy decydują w Unii o wszystkim. Mają siły i środki by dyscyplinować niemal - KAŻDEGO.

Czechom, Litwino, Chorwatom czy Słowakom się nie dziwię. Oni zawsze byli, są i będa pro-niemieccy. Jedyna różnica między nimi, a Niemcami dotyczy kwestii tzw "uchodźców". Im prędzej Polacy (nie mylić z folksdojczami) uświadomią to sobie, tym dla Polaków lepiej. Oczywiście szokiem jest stanowisko Węgier. Jakich chwytów i nacisków użyli Niemcy, aby przekabacić Orbana - nie mam pojęcia. Wiem, że musiały to być pociski grubego kalibru.

Niemniej walka z wiatrakami ukazała swoje pozytywy. Po pierwsze, Tusk nie był kandydatem Polski. Czyim był, pozostanie tajemnicą poliszynela. To jest już jasne. Protegowanym Merkel od dekorowania sali obrad gdy obradują możni Unii i podawania im słonych paluszków, został POlityk nieakceptowany przez rząd RP. Polityk, który domagał się sankcji wobec własnego (rzekomo) kraju. Rząd Polski nie miał innego wyjścia, jak odmówić komuś takiemu poparcia. Inna sprawą, która pozostaje bez odpowiedzi, jest pytanie czy Tusk w ogóle zwrócił sie do rządu Polski o poparcie swojej kandydatury. I choć odpowiedzi nie doczekacie się, to brak odpowiedzi jest również odpowiedzią. Nie, nie zwracał się. Uznał, że przy poparciu swojej mocodawczyni z Berlina, nie musi o nie zabiegać. On nie ma w Brukseli przecież zabiegać o interesy Polski czy Wyszechradu, ale jest od realizowania interesów Niemiec. Tak samo zresztą jak cała ta banda gujów i timmermansów oraz ich poputczików z PO czy .N w Polsce.

Nie wiem czy taka postawa rządu Polski wobec wyboru Kaszuba była planem czy jakoś tak wyszło samo. Bo rząd miał tu zwiazane ręce. Tusk nie zwrócił się o poparcie. Niczego nie obiecywał Polsce. Sprawa jasna. Że nie mieli szans w tym starciu z niemiecką Unią? Chyba zdawali sobie sprawę. Oczywiste dla każdego rozumnego. Poza oczywiście "analitykami", którzy uważają obecny rząd za bandę idiotów, tylko idiota właśnie mógł z tego sprawy sobie nie zdawać. Kandydatura Syriusz-Wolskiego jest przecież o lata świetlne lepsza od fircyka frau Kanzler. I właśnie dlatego nie miał najmniejszych szans. Jeśli PISowi chodziło o to, że na najwyższych stanowiskach unijnych zasiadają nijacy ignoranci o charyzmie sklepowego mopa, pozbawieni kręgosłupa wazeliniarze - to pokazali to najdobitniej jak można. Pokazali, że aby być figurantem na najwyższych stanowiskach unijnych wystarczy być sługusem niemieckiego kanclerza. Miernym, biernym, ale do fanatyzmu wiernym swemu berlińskiemu Panu.

Wypowiedź niejakiego Hollanda, który( już mniejsza o poparcie w swoim kraju w granicach błędu statystycznego) nie ma nic do powiedzenia w swoim paryskim Kalifacie, również okazuje w świetle dnia, jakimi to europejskimi "wartościami" rządzi niemiecka Unia. Kasa, kasa i tylko kasa się liczy. Dla grzecznych coś tam skapnie z pańskiego stołu. Dla niepokornych - cięcia funduszy. Zabawni są. Sa tak głupi że chyba nawet nie wiedzą, że z kazdego euro funduszy, do Niemiec i innych krajów "starej Unii" wraca 85 centów. Może wiedzą, może nie wiedzą. Widząc jednak z jakiego rodzaju miernotami mamy do czynienia -mogą tego nie ogarniać. Tyle że po Brexicie, za jakieś 3 lata , Polska będzie płatnikiem netto...

Tyle się w świecie dzieje. Media mainstreamu milczą jak zaklęte na tematy dla nich zakazane. Płonie Paryż, Sztokholm, Malmoe. "Amoki" szaleją w Niemczech. Walki w Holandii. Przesilenie w całej Europie. A my się zajmujemy funkcją jakiegoś brukselskiego gastarbeitera wsadzonego na stolec na rozkaz Niemców. Dobrze, że przy tej okazji wyszło na światło dzienne czym ta Unia tak naprawdę jest i otwarta już dla wszystkich wiedza, kto i jak ta Unią rządzi. To jedyny pozytyw tej sztucznie nadmuchanej i nieistotnej dla nikogo afery.

Augustmocny/salon24.pl