Twitter to miejsce starć polityków i nie tylko. Tym razem w szranki stanęli Roman Giertych i Jan Śpiewak.

Zaczęło się od artykułu „Gazety Wyborczej” sugerującej w dzisiejszym tekście, że obecny p.o. I prezesa SN Kamil Zaradkiewicz miał rzekomo być pewnego razy w budynku Trybunału Konstytucyjnego około godziny 3 w nocy w piżamie.

Te rewelacje „GW” opatrzył insynuacją, że prof. Zaradkiewicz był nawet pod wpływem środków halucynogennych.

Na swoim profilu na TT napisał:

- Czekam na pozew tzw. p.o. Prezesa SN przeciwko GW. Przecież nie może być prawdą, że po kłótni z partnerem naćpał się czymś psychoaktywnym i w piżamie przyszedł do pracy w Trybunale o 3 nad ranem. Z pewnością to fake. Bo przecież nie upadliśmy jeszcze tak nisko 

Jan Śpiewak odpowiedział z kolei na ten wpis następująco:

- Twórca Młodzieży Wszechpolskiej, dzisiaj rzucony na odcinek liberalny, cieszy się z tego, że wyautowano jego przeciwnika. Potem się dziwią, że ludzie nie widzą różnicy między TVN/Wyborczą i TVP/Sieci.

Na komentarz Śpiewaka Giertych odpowiedział:

- Posłuchaj pisowski lizusie. Gdybyś nauczył się czytać ze zrozumieniem, to wiedziałbyś, że mój tt odnosi się do powołania na p.o. prezesa SN człowieka, który ma ewidentne problemy. Chyba, że łażenie po nocy w piżamie pod wpływem halucynogenów jest normą.

Doczekał się też ciętej riposty Śpiewaka:

- Posłuchaj neoliberalny lizusie, wchodzenie pod kołdrę ludziom to domena Pana przyjaciół z ONR-u. Język nienawisci, który Pan tutaj promuje też wyjęty rodem faszystowskich agitek. Wiem, że Pan chciałby mnie wsadzić do Berezy, ale szczęśliwie te czasy już dawno minęły.

Po takich wpisach Giertych coraz trudniej oceniać, czy jest on jeszcze szanowanym prawnikiem, czy raczej tanim politycznym populistą i – no chyba trzeba przyznać Janowi Śpiewakowi rację – jednak „liberalnym lizusem”. 

Nie bardzo tylko wiadomo, czy z naciskiem bardziej na „liberalny” czy na „lizus”.

 

 mp/twitter