- Pan Bóg codziennie zapewnia mnie o swojej pomocy i mówi, że zabrał Piotrka do siebie. Każdy dzień zaczynam modlitwą. Muszę go tak zaczynać, bo już nie umiem bez modlitwy żyć. Czytania z Pisma Świętego mówią mi o Bogu, że On jest jedyny, że mnie kocha i że wszystko, co robi, jest dobre.

 

Modlitwa jest dla mnie jak tlen.

 

Byłam u spowiedzi i ksiądz powiedział, abym napisała do Piotrka list; to, co chciałabym mu powiedzieć, a czego nie zdążyłam. Zrobiłam tak. Choć chyba wszystko, co chciałam mu powiedzieć, powiedziałam mu, kiedy byliśmy razem. Mówiłam mu, że bardzo go kocham i lubię, jak gra na perkusji. Napisałam ten list i przeczytałam go Piotrkowi.

 

Po kilku dniach wstałam za późno i nie zdążyłam się rano pomodlić. Niespodziewanie dostałam sms od kolegi Piotrka z czytaniami z tego dnia. On z żoną wiedział, że się modlę z brewiarza, jednak nie mógł wiedzieć, że nie modliłam się tego ranka. Gdy zajrzałam do tych słów, był tam m.in. list św. Alojzego Gonzagi do matki, ale to był list do mnie od Piotrka. Brakowało w nim tylko słów "Kochana Kasiu". Poruszył w nim wiele naszych spraw. Zapewnił mnie o swojej opiece.

 

Piotrek daje mi o sobie znać w wielu codziennych rzeczach. Kiedy szykuję dzieci do szkoły i kiedy słyszę, jak córka szepcze pod nosem: "Tatusiu, pomóż mi..." Kiedy czegoś szukam i nie mogę znaleźć, to on mi pomaga. Kiedy się boję, jest ze mną.

 

Kiedyś wybrałam materiał do obszycia pewnej rzeczy i zastanawiałam się czy Piotrkowi by się podobał, na próbniku był numer. Nie wiedziałam, a to było 5 pierwszych cyfr NIP-u Piotrka. 

 

Zapytałam dzieci, czy mają do Boga pretensję, że zabrał im tatę do siebie. Powiedziały, że nie. Piotrek mi się śni. Jest ze mną. Kocham go.

 

Not. Jarosław Wróblewski