- PiS musi uzdrowić wiele segmentów polityki społecznej, edukacyjnej, kulturowej. Zrobimy to, niezależnie od tego, co mają do powiedzenia media zdominowane przez komunistyczną agenturę, media z obcym kapitałem czy media niosące sztandar ideologiczny – mówi poseł Stanisław Pięta z PiS.

 

<<< OTO NAJLEPSZE PREZENTY POD CHOINKĘ! WYBIERZ SUPER KSIĄŻKĘ Z GALERII FRONDA.PL >>>

Zbigniew Ziobro zapowiada, że „nie pozwoli wylewać wiader obelg” na rząd prawicy. Czy można powstrzymać krytykę medialną posługując się demokratycznymi metodami?

Ależ oczywiście. Pan minister na pewno nie ma na myśli stosowana jakichś niedemokratycznych metod. Wszystkie działania rządu podlegają ocenie opinii publicznej. Natomiast każdy, kto formułuje opinię musi się liczyć z przepisami prawa. Są przepisy prawa prasowego i przepisy kodeksu cywilnego, na podstawie których osoby, które uznają, że naruszono ich dobra osobiste mogą dochodzić swoich racji w sądzie.

Podobne ataki i naciski medialne miały miejsce w latach 2005-2007. Wtedy drugiej stronie się udało i PiS nie dokończył kadencji. Teraz będzie inaczej?

Musimy mieć świadomość, że w sporej części mediów wiele do powiedzenia mają dawni działacze komunistyczni i byli współpracownicy komunistycznych służb specjalnych. Ci ludzie na pewno będą robić wszystko co w ich mocy, żeby oczerniać i krytykować rząd Prawa i Sprawiedliwości. Musimy też pamiętać, że duża część mediów kontrolowana jest przez obcy kapitał. Polska, prowadząc własną politykę gospodarczą, która jest w interesie Polaków, ale niekoniecznie w interesie przedsiębiorstw zagranicznych będzie się narażała na krytykę tych mediów. Ponadto istnieją zagrożenia ideologiczne. Unia Europejska, która jest strukturą nieustannie krytykującą wartości chrześcijańskie, odrzucającą chrześcijańskie dziedzictwo kulturowe, ma swoje priorytety, jak promowanie aborcji, związków homoseksualnych i adopcji dzieci przez ludzi żyjących w takich związkach. To jest pewna misja ideologiczna. I wszyscy, którzy nie podzielają tego rodzaju koncepcji narażają się na krytykę osób i środowisk pobierających różnego rodzaju granty z europejskich instytucji. Mając to na uwadze i tak zamierzamy się zmierzyć z tymi wszystkimi przeszkodami. Nie wpłynie to na osłabienie naszej determinacji. Polacy zaufali Prawu i Sprawiedliwości. PiS, chcąc wywiązać się ze swoich obietnic musi przeprowadzić głębokie reformy gospodarcze. Musi uzdrowić wiele segmentów polityki społecznej, edukacyjnej, kulturowej. Zrobimy to, niezależnie od tego, co mają do powiedzenia media zdominowane przez komunistyczną agenturę, media z obcym kapitałem czy media niosące sztandar ideologiczny. Mamy świadomość zagrożeń, ale one nas nie powstrzymają.

Mamy demonstracje w obronie konstytucji, zawiązał się Komitet Obrony Demokracji, 13 grudnia ma się odbyć manifestacja przed domem Jarosława Kaczyńskiego. Czy to nie świadczy o tym, że obywatele są przestraszeni tym, co robi Prawo i Sprawiedliwość?

Raczy pan żartować, panie redaktorze. Manifestacja KOD zgromadziła ok. 40 osób. Jego założyciel i pomysłodawca, pan Jan Hartman z Krakowa do niedawna próbował przekonywać nas o zaletach kazirodztwa i wszczynać debatę na ten temat. Za co zresztą został usunięty z rady programowej partii Janusza Palikota. Jeśli takie osoby zamierzają bronić demokracji, to jest to groteska. Czy 13 grudnia pod dom prezesa Kaczyńskiego przyjdzie Jerzy Urban, Daniel Passent, Dariusz Rosati czy sekretarz Komitetu Centralnego PZPR Marcin Święcicki, obecnie poseł PO? Oni chcą bronić 13 grudnia demokracji? Proszę uprzejmie, to wolny kraj. Ale ocenę tych działań pozostawiam opinii publicznej.

Rozmawiał Jakub Jałowiczor