Według różnych statystyk, w samej tylko Polsce każdego roku jeszcze przed narodzeniem umiera blisko 600 dzieci. Wszystko dzieje się legalnie, bowiem polskie prawo pozwala na aborcję w przypadku wystąpienia u dziecka poważnej wady genetycznej. Jednym z motywów tego legalnego mordowania dzieci jest zespół Downa.

A przecież z zespołem Downa można żyć normalnie! Jasne, być może jest to wada, która wiąże się z pewnymi ograniczeniami, a dzieci dotknięte tą chorobą wymagają większej opieki, niż w przypadku całkowicie zdrowych pociech. Dziś jednak, zamiast pomagać rodzicom chorych dzieci, forsuje się rozwiązania pozornie o wiele prostsze. „Usuń, zajdziesz w kolejną ciążę, urodzisz zdrowe dziecko”. Tymczasem sami rodzice dzieci z zespołem Downa podkreślają, jakim wielkim szczęściem jest dla nich ich chore dziecko.

Jednym z nich jest Kaja Godek, mama czteroletniego Wojtka, która aktywnie angażuje się w działalność pro-life. Kilka miesięcy temu napisała list otwarty do ministra Jarosława Gowina, który wstrzymał się od głosu w sprawie projektu ustawy likwidującej przesłankę eugeniczną w ustawie aborcyjnej. „Mój syn ma cztery lata. Jest źródłem radości i szczęścia dla najbliższych i mniej bliskich. Kiedy patrzę na niego nie mam najmniejszych wątpliwości, że życie to wspaniała rzecz. Przed jego urodzeniem tego nie wiedziałam. Bałam się, a strach był potęgowany przez sugestię „możesz pozbyć się kłopotu”. Przepis, który nazywa Pan „humanitarnym” jest przykładem odrażającego barbarzyństwa. Nie tylko dlatego, że pozwala na okrutne mordowanie dzieci, aż do 24. tygodnia od poczęcia, ale również ze względu na cierpienia psychiczne, na które skazuje rodziców” - podkreślała Godek.

Jej dziecko w świetle polskiego prawa mogło zostać legalnie zamordowane. Podobnie jak setki innych dzieci, u których na drodze badań prenatalnych wykryto wady genetyczne. Tymczasem urodziło się, poza zespołem Downa całkiem zdrowe, rozwijające się i dające ogromną radość swoim rodzicom.

Takich przykładów, żywych dowodów, że z Downem żyje się normalnie, można mnożyć w nieskończoność. Jednym z nich jest pochodząca z USA Karen Gaffney, prezes fundacji, zajmującej się walką o pełną integrację osób z zespołem Downa i różnymi niepełnosprawnościami z otoczeniem. Sama ma zespół Downa, co wcale nie przeszkadza jej w normalnym życiu i realizowaniu swoich pasji. W 2001 roku była pierwszą na świecie osobą z tym schorzeniem, która przepłynęła Kanał La Manche, w 2007 roku – pierwszą osobą na świecie z zespołem Downa, która przepłynęła jezioro Tahoe. Zdobyła także dwa złote medale na paraolimpiadach, ma na swoim koncie wiele rekordów w pływaniu na długich dystansach.

Ostatni rekord pobiła w zgoła odmiennej dyscyplinie  bowiem została pierwszą na świecie osobą z zespołem Downa, wyróżnioną doktoratem Honoris Causa. 5 maja, decyzją komisji Uniwersytetu w Portland otrzymała tytuł Doktora Honoris Causa tej uczelni. Nagrodzono ją za pracę na rzecz podniesienia świadomości społeczeństwa na temat umiejętności ludzi, mających zespół Downa, co z kolei wpływa na zmniejszenie kulturowej stronniczości.

Karen jest absolwentką St' Mary's Academy w Portland. W 2001 roku ukończyła Portland Community College. Doprawdy, aż trudno sobie wyobrazić, że tak wartościowy człowiek mógł w świetle prawa w ogóle się nie urodzić...

Marta Brzezińska-Waleszczyk

Poniżej można zobaczyć nagranie z uroczystości wręczenia Honoris Causa Karen Gaffney, które odbywało się przy akompaniamencie oklasków dziesiątek naukowców i studentów.