Jeżeli chodzi o kwestię trzech tzw. wyjątków aborcyjnych, które występują w polskiej ustawie antyaborcyjnej, to dwa z nich, głównie jeżeli chodzi o sprawy związane z nieodwracalnym uszkodzeniem płodu i gwałtem mają wymiar ograniczenia czasowego – do 12. tygodnia ciąży. Jest to bariera graniczna, później takich zabiegów już się nie robi.

 

Jest natomiast prawdą, że jeżeli chodzi o życie i zdrowie kobiety, to kwestia ta nie jest uregulowana. Problem polega na tym, że tego uregulować się nie da, bo to jest kwestia bardzo konkretnych przypadków. Generalnie, wchodzimy tutaj jednak w zakres kazuistyki, i nikt nie będzie zabijał dziecka w późnym okresie ciąży tylko dlatego, że zagraża to zdrowiu matki.

 

Postęp medycyny jest tak posunięty, że takie incydentalne sytuacje prawie w ogóle nie istnieją. Ale nie jest tak, że takie ograniczenia są w ustawie zawarte – jeżeli chodzi o życie i zdrowie kobiety, to takich ograniczeń, co do czasu nie ma.

 

Ale jeżeli ktoś sugeruje takie rozwiązania w poradniku, to jest to po prostu nienormalne. Tego typu decyzje są decyzjami bardzo trudnymi. Podejmuje się je w porozumieniu z ciężarną pacjentką, jej lekarzem, innymi specjalistami, w świetle prawa, a nie sugerując się poradnikiem popularno-naukowym stowarzyszenia pani Nowickiej. Ta publikacja bardzo upraszcza sprawę, bo wydanie takiego orzeczenia należy do całego konsylium lekarskiego. To wyjątkowa niezręczność. Tego typu postępowanie służy niczemu innemu, jak tylko promowaniu aborcji, czym zresztą zajmuje się Federacja na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.

 

Jest jednak prawdą, że nie ma ograniczeń czasowych jeśli chodzi o dokonywanie aborcji w przypadku – co trzeba mocno podkreślić – zagrożenia życia kobiety. Myślę, że jednak nie powinno się tego regulować kwestią prawną, tak jak nie reguluje się prawem dokładnych parametrów, kiedy odstąpić od tzw. uporczywego leczenia. Jest próba definiowania tego, ale tego nie ma, tak, jak nie mówi się o leczeniu daremnym, co wskazywałoby na działania eutanazyjne, które są po prostu zakazane. Wolałbym, żeby te przepisy, które dotyczą zdrowia i życia kobiety nie były w ogóle formułowane w ustawie. Tutaj zgadzam się z inicjatywą stowarzyszeń pro life, które mówią, że to kwestie doskonale określone, zarówno w kodeksie karnym, jak i kodeksie etyki lekarskiej i nie potrzeba tu jakichś specjalnych regulacji w ustawie aborcyjnej.

 

Not. eMBe