W piątek wieczorem w dwóch europejskich stolicach: Londynie i Brukseli doszło do ataków na policjantów i żołnierzy patrolujących ulice. Najpierw, po 21 pojawiła się informacja o ataku w stolicy Belgii. 

Sprawca ataku w centrum Brukseli, Emile Jacqmain, został postrzelony i zmarł w szpitalu. 30-latek rzucił się z maczetą na żołnierzy patrolujących ulice. Jacqmain krzyczał "Allahu Akbar". Jednego z żołnierzy zranił w głowę, drugiego w rękę. Wojskowi postrzelili islamistę, który został następnie przewieziony do szpitala w stanie krytycznym. Zmarł, pomimo udzielonej mu pomocy medycznej.

Według wstępnych informacji policji, mężczyzna nie miał żadnych powiązań z organizacjami terrorystycznymi, nie był również pod obserwacją służb. Stan zranionych wojskowych jest stabilny. Ich życie nie jest zagrożone.

Belgijska prokuratura traktuje wydarzenia z piątkowego wieczoru jako zamach terrorystyczny. 

Z kolei w Wielkiej Brytanii ok. godziny 21:35 podejrzany mężczyzna został zatrzymany przez londyńską policję przed rezydencją brytyjskich władz. 

26-latek podjechał w piątek wieczorem w okolice Pałacu Buckingham. W samochodzie miał duży nóż. Zatrzymał się tuż przy radiowozie stojącym w okolicach Pałacu, funkcjonariusze zauważyli nóż i postanowili zatrzymać sprawcę. Podczas akcji mężczyzna zdążył ranić dwóch policjantów, sam również odniósł lekkie obrażenia. Po otrzymaniu pomocy medycznej, znalazł się w areszcie. 

Sprawę bada policja. Rodzinie królewskiej nie zagraża niebezpieczeństwo.

JJ/DoRzeczy.pl, Fronda.pl